Czy w najbliższym czasie grozi nam brak wody?
– Uważam, że wydział zarządzania kryzysowego powinien mieć na uwadze również to, że zbliża się dosyć poważna susza. Jak patrzę na dane Głównego Urzędu Statystycznego to ceny żywności w tej chwili, jeszcze bez suszy, wzrosły od 6 do 27 procent. – alarmuje radny miejski Leszek Znamirowski. Co jeszcze czeka na nas po zapaści społeczno-gospodarczej wywołanej skutkami pandemii koronawirusa? Czy będziemy zmuszeni do oszczędnego korzystania z wody? Jakie działania podejmuje w tej materii lokalny samorząd?
Przedstawione przez radnego Leszka Znamirowskiego podczas sesji informacje o paraliżu życia społecznego związanego z przewidywanymi przez specjalistów anomaliami pogodowymi nie napawają zbytnim optymizmem. Jak wynika z jego wypowiedzi, w najbliższych tygodniach czekają nas niekorzystne warunki związane z wysokimi temperaturami, a co za tym idzie ze wszechobecną suszą, co z kolei będzie powodować większe niż zwykle zapotrzebowanie na pobór wody. Prognozuje, że kryzys może dotyczyć także naszej lokalnej wspólnoty.
– Hydrolodzy mówią o największej suszy od pięćdziesięciu lat. My leżymy w pobliżu trzech rzek, a tej wody będzie mało. W tej chwili już widać, że zbliża się susza. Wydaje mi się, że nie możemy bagatelizować tego zagrożenia. – martwi się.
Dlatego też zadał publicznie pytanie władzom Jasła czy są one przygotowane na ewentualne zapobiegnięcie skutkom zagrożenia ze strony przyrody. – Ja wyłączam tutaj utopijne projekty do realizacji z budżetu państwa związane z jakimiś wielkimi zbiornikami, ale czy nie pojawiają się w urzędach wojewódzkich czy ministerstwie środowiska jakieś programy dotyczące małej retencji i zatrzymania wody jak najdłużej na naszym terenie? Za chwilę będziemy na ten temat wszyscy mówić, ponieważ to w nas bezpośrednio uderzy. Myślę, że można by było jakieś działania zlecić, oczywiście na miarę naszych możliwości. Ja rozumiem, że nie jesteśmy wszechmocni. Tak mi się przynajmniej wydaje. – powiedział Znamirowski.
Jak wyjaśnił burmistrz Jasła Ryszard Pabian, przeszło 90 procent mieszkańców naszego miasta jest obecnie zaopatrywanych w wodę za pośrednictwem sieci obsługiwanej przez Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, pozostały odsetek stanowią zaś studnie głębinowe.
Według lokalnych władz, cały system jest na tyle wydolny i sprawny technicznie, że mieszkańcy w żaden sposób nie muszą się obawiać o przerwy w dostawie wody. – Jesteśmy w stanie zabezpieczyć miasto w dostawę wody, która jest potrzebna do bytowania. – podkreśla włodarz naszego miasta.
Samorządowiec skomentował, że miejska spółka już znacznie wcześniej podjęła działania mające na celu uszczelnienie systemu zabezpieczenia Jasła w bieżącą dostawę wody.
– Tutaj brali pod uwagę przede wszystkim możliwość zbyt małego dopływu wody do ujęcia, które jest zlokalizowane na rzece Wisłoce. Stąd też rozważali możliwość dostarczania wody z drugiej rzeki, która jest w niewielkiej odległości, a więc rzeki Ropy. Taka próba została przeprowadzona, z pozytywnym efektem. Tutaj w części wykorzystujemy infrastrukturę spółki LOTOS, gdyż ona posiada na swoim terenie rurociągi, łącznie z ujęciem z rzeki Ropy. Tutaj została wykonana tymczasowa sieć, która połączyła sieć LOTOS-u z ujęciem wody MPGK-u. Wykorzystując tę infrastrukturę plus pompy, które są w dyspozycji naszego zespołu zarządzania kryzysowego, jesteśmy w stanie zapewnić dostawę wody dla ponad 50 procent potrzeb miasta jaki codziennie obserwujemy przy normalnym użytkowaniu. Więc biorąc pod uwagę jeszcze to, co będzie w rzece Wisłoce myślę, że zagrożenia z tej strony nie ma. – wyjaśnił.
Leszek Znamirowski dopytywał o możliwości sfinansowania ze środków wojewódzkich lub centralnych budowy na terenie miasta małej retencji, przez co w przyszłości mieszkańcy nie musieliby drżeć ze strachu przed brakiem dopływu bieżącej wody użytkowej do ich domostw.
Jak poinformował burmistrz, urzędnicy poważnie przyglądają się zaproponowanym przez radnego rozwiązaniom. – Są programy, które przede wszystkim pozwalają zatrzymywać wodę opadową do wykorzystania na terenach własnych. My pewnie będziemy zastanawiać się nad realizacją zadania, które z jednej strony zapewni nam pozyskanie tej wody opadowej na terenie Warzyc, a z drugiej strony odprowadzenie wody z tamtego terenu, bo są to tereny inwestycyjne, które jeśli chcemy, żeby były zagospodarowane, to przede wszystkim wymagają uregulowania tam sytuacji wód opadowych. – podał Ryszard Pabian.
Bogusława Wójcik poparła pomysł swojego kolegi radnego.
– Jedną z dobrych praktyk jest budowa małych zbiorników retencyjnych, które pozwolą nam zatrzymywać wody opadowe. To, że mamy trzy rzeki, o niczym nie świadczy. To, co wytłumaczył nam pan burmistrz, to dobry pomysł, ale niemniej jednak pasowałoby się zastanowić nad przystąpieniem do budowy małych zbiorników retencyjnych. – powiedziała.
Radny Andrzej Czernecki zasugerował z kolei, że obecnie uruchomiono fundusze norweskie, które przewidują dofinansowanie dla działań mających na celu ochronę społeczeństwa przed skutkami niekorzystnych warunków atmosferycznych: – My, jako Związek (Gmin Dorzecza Wisłoki – przyp. red.), w tej chwili przygotowujemy się i wysłaliśmy taką propozycję do gmin, ponieważ trwa nabór w ramach programu środowisko, energia i zmiany klimatu w ramach funduszy norweskich. Ten nabór trwa do 15 czerwca. Alokacja jest na poziomie 99 milionów złotych. Tam m.in. jest punkt związany z łagodzeniem skutków suszy, fali upałów, itd. Być może taki program związany z gromadzeniem wody deszczowej i w ten sposób zmniejszenia zapotrzebowania na wodę z sieci byłby jakąś jedną z propozycji do rozważenia. Faktycznie, w tej chwili dyskusja jest zdominowana przez problem pandemii natomiast problem suszy nie zniknął zupełnie i za chwilę dołoży się do tej serii różnego rodzaju problemów, z którymi się będziemy spotykać. Tutaj proponowałbym rozważyć aplikowanie do tych funduszy. To jest 85 procent dofinansowania.
(dapa)
d.palar@terazjaslo.pl
Przecież to wina rządów PO a nie PISU. Jaro każdemu kasę daje a wody nie da 😀