Na Gądkach już nie boją się wielkiej wody
W ostatnich dniach nasz region znów nawiedziła powódź. Mieszkańcy jasielskiego osiedla Gądki mogą już spać spokojnie. Dzięki nowym wałom, wybudowanym za ponad dwadzieścia milionów złotych, przybrane wody rzeki Wisłoki i Ropy nie zaskoczą ich już, jak to miało miejsce co roku.
Dzisiaj sprawdzaliśmy, czy mieszkańcy Gądek widząc burzowe chmury nad swoim osiedlem, mogą się już czuć bezpieczni. Przewodniczący zarządu osiedla, a jednocześnie radny miejski Zdzisław Dziedzic od wielu lat walczył z urzędnikami różnych szczebli o wybudowanie nowego obwałowania, które chroniłoby ludzi przed wezbranym żywiołem rzek. Ostatecznie udało się zrealizować marzenie i dziś z pełną odpowiedzialnością mówi, że gdyby nie wysiłek wielu osób, Gądki przez następnych kilkanaście lat byłyby podtapiane.
– Walczyłem o te wały co roku. Dopiero wtedy, jak burmistrz Czernecki objął stanowisko w mieście, pomagał mi zdecydowanie. – mówi Zdzisław Dziedzic.
Przełomowym momentem okazał się rok 2006. Wtedy po dużej ulewie do Jasła przyjechał ówczesny wicepremier Ludwik Dorn, który na miejscu ocenił rozmiar strat, jakie przyniósł żywioł wody. Obiecał mieszkańcom miasta, że znajdą się pieniądze na budowę wałów. I obietnicy dotrzymał. Po decyzji wicepremiera wybudowano prawie sześć kilometrów wałów, a ich całkowity koszt wyniósł ponad dwadzieścia milionów złotych.
– Mamy taki punkt na ścianie kapliczki. W 1934 roku była powódź, to w 2006 roku było tylko osiem centymetrów niżej od tego poziomu. Więc proszę sobie wyobrazić jaki był teren zalany. To było coś przerażającego. To trzeba przeżyć, żeby wiedzieć co to znaczy woda. – opowiada Zdzisław Dziedzic.
Patrząc na obecny dramat mieszkańców innych zalanych regionów w naszym województwie, nie trudno wracać do wspomnień o tej tragedii, która co roku dotykała mieszkańców Gądek.
– Ludzie nie zapominają szybko tych rzeczy. Jeżeli ktoś przeżył taką powódź to nie zapomni do końca życia, bo to jest straszne przeżycie. My mamy to szczęście, że osiedle mamy zabezpieczone. Przychodzą ludzie i sprawdzają, jaki jest poziom wody, ale każdy jest zadowolony, bo może spokojnie spać. – mówi Zdzisław Dziedzic.
Przewodniczący osiedla snuje też plany, jak można wykorzystać teren wokół wałów, aby stał się bardziej przyjazny dla mieszkańców nie tylko Gądek, ale też całego miasta. Do zagospodarowania jest ponad trzynaście hektarów między rzeką Ropą, a Wisłoką.
– Mamy plan wykonany przez inżyniera Andrzeja Gawlewicza. Chodzi o tereny rekreacyjne: dwa korty tenisowe, boisko do siatkówki, piłki nożnej, koszykówki, teren dla rowerów górskich. Tylko to trzeba realizować. – dodaje przewodniczący osiedla Gądki.
Nasz rozmówca występuje również z inicjatywą, aby uhonorować Ludwika Dorna tytułem zasłużonego dla miasta lub nadać mu tytuł honorowego obywatela. Niestety ten drugi w chwili obecnej nie jest brany pod uwagę, ponieważ nadawany jest tylko pośmiertnie.
– Jeżeli on nie przekazałby tych pieniążków, to byśmy nie mieli do tej pory wałów. Chciałem wystąpić do rady. Mieszkańcy osiedla są zdecydowani za tym, żeby tytuł wręczyć. To jest wielka postać. – podkreśla.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
A może by tak zasadzić dęba na cześć Dorna ;)
Kurowska nie pozwoli żeby uhonorować Dorna
a skąd Wiesz ze nie kiwną ?
Dornowi jak najbardziej należy się tytuł zasłużony dla Jasła, bo załatwił kasę na wały.To jeden z nielicznych polityków z zasadami, dotrzymujący słowa. Szkoda ze Zając nie kiwnął nawet palcem jak go wywalali z PIS-u.
Co racja to racja,bez pomocy pana Zająca nie byłoby dzis nowych wałów
Żeby sie nie przeliczyli…… jeszcze troche popada i wały puszczą;/
Bardzo dobrze ze są te wały.Tylko zapomniał pan Dziedzic kto do Jasła sprowadził Pana Dorna.Wydaje mi sie ze nie pan Czernecki tylko pan Stanisław Zając .A pan przewodniczacy nic o panu senatorze nie wspomina ciekawe dla czego ?????