Dyrekcja RZGW: to nie Klimkówka zalała Jasło i okolice!
To nie zbiornik Klimkówka, zdaniem dyrekcji Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, doprowadził podczas ostatniej powodzi do zalania powiatu jasielskiego. Wyjaśnieniem sprawy, na wniosek burmistrza miasta Jasła, zajmuje się w tej chwili Prokuratura Rejonowa w Gorlicach.
– Dla mnie wnioski do prokuratury to się daje wtedy, kiedy ma się rzeczywiście pogląd wywarzony w jakiejś sprawie. Wcześniej nasza instytucja nie była odpytywana na okoliczność wypowiedzenia się, czy działanie było takie, czy nie inne. Natomiast jedno chciałbym podkreślić. To, że prokurator będzie badał sprawę, nie jest dla nas żadnym obciążeniem. Materiały są dostępne. Nie pierwszy raz się zdarza, że prokurator reaguje na określone stwierdzenia czy wnioski. – komentuje sprawę Krzysztof Kądziołka, kierownik Ośrodka Koordynacyjno-Informacyjnego Ochrony Przeciwpowodziowej przy RZGW w Krakowie.
Tadeusz Górczyk, który przez kilka lat z racji pełnienia funkcji sekretarza miasta Jasła zajmował się sprawami zarządzania kryzysowego na wypadek powodzi z kolei komentuje sprawę tak: – Ja myślę, że bardzo dobrze, że pani burmistrz sprawę wniosła dlatego, że prokurator będzie musiał wyjaśnić co było przyczyną i przy okazji wyjdzie nieudacznictwo w zarządzaniu kryzysowym, które miało miejsce tym razem na terenie miasta Jasła. Jeżeli się podejmuje decyzję o podwyższaniu wału na Rafinerii a nie robi się tego na całej długości i nie informuje się mieszkańców to ktoś po prostu nie zna Jasła.
Krzysztof Kądziołka, razem z dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie Jerzym Grelą, wyjaśniali na dzisiejszej sesji Rady Powiatu Jasielskiego związek zbiornika wodnego w Klimkówce do sytuacji powodziowej w zlewni rzeki Ropy. Na obrady zaprosił ich radny Mariusz Sepioł.
– Wiele informacji słyszałem na temat tych problemów w Jaśle i powiecie jasielskim. Duża część infrastruktury drogowej została zniszczona, nawet kolejowej. Sądziłem, że powiat jasielski też musi reagować jakoś. Czytałem nawet w Internecie, że burmistrz Jasła wnioskuje do prokuratury. W związku z tym stwierdziłem, że trzeba ze strony powiatu też zareagować właściwie. Najpierw się trzeba więcej dowiedzieć na ten temat, czyli trzeba zaprosić kompetentne osoby, które są związane z monitorowaniem tych zagrożeń powodziowych i odpowiedzialne za funkcjonowanie zapory w Klimkówce. – powiedział Mariusz Sepioł.
Przedstawiciele RZGW przekonywali, że zbiornik spełnił swoje podstawowe zadanie i uchronił położone poniżej miejscowości od jeszcze większych zniszczeń.
– Jasło i Gorlice leżą w dosyć znacznej odległości od zbiornika Klimkówka. Zbiornik Klimkówka ma realne możliwości redukowania fali powodziowej tylko w tej części, która dopływa do zbiornika. Jeżeli wykonuje takie zadanie i w przypadku tej fali powodziowej zredukował przepływ z 460 metrów sześciennych na sekundę do 284 to oznacza, że w zasadniczy sposób poprawił sytuację w zlewni poniżej. Ale niestety poniżej zbiornika jest cała sieć rzeczna, która wprowadza wodę do rzeki. Przyrost tej zlewni jest taki, że mamy 210 km kwadratowych powyżej Klimkówki, a do Jasła mamy 960 km kwadratowych. W związku z powyższym to jest taka sytuacja, że czterokrotnie więcej wody może dopłynąć do tego miejsca. Zbiornik Klimkówka spełnił jedno istotne zadanie. On opóźnił napływ tej dużej ilości wody zredukowanej do tych miejscowości i nie spowodował tego, że nie nałożyły się fale powodziowe z tych rzek ze zlewni różnicowej. – mówił Krzysztof Kądziołka.
Rezerwa powodziowa Klimkówki wynosi 8 milionów metrów sześciennych.
– W przypadku przewidywanych zdarzeń typu opad nawalny z odpowiednim horyzontem czasowym istnieje możliwość zwiększania tej rezerwy powodziowej poprzez decyzję dyrektora RZGW w tym zakresie. W przypadku jednej i drugiej fali powodziowej, która miała miejsce, takie decyzje administracyjne zostały wydane i w przypadku pierwszej fali zbiornik miał rezerwę o milion większą, a w przypadku drugiej o dwa miliony większą. W związku z tym dysponował 10 milionami rezerwy powodziowej. – podkreśla Kądziołka.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie wysuwa już pierwsze wnioski po przejściu ostatniej fali powodziowej.
– Myślę, że czas przyszedł na to, żeby widząc te zmiany klimatyczne, które rzeczywiście są w tej chwili jednoznacznie obserwowane, zwiększyć rezerwy powodziowe ustawowe na tych zbiornikach. Sądzę, że to powinno być zwiększenie rzędu 20 procent jako stałych rezerw powodziowych. O tym przekonuje mnie ta powódź, która wystąpiła. Skala była rzeczywiście katastrofalna. Będziemy takie działania realizować nie tylko na zbiorniku Klimkówka, ale jak sądzę na innych zbiornikach. O ile to zmieni sytuację? Zmieni o tyle, że będziemy mieć załóżmy stałą rezerwę nie 8 tylko 10, a będziemy cały czas mechanizm powiększania rezerwy na wypadek prognoz do odpowiedniej większej wielkości. – zaznaczył Kądziołka.
Kierownik Ośrodka Koordynacyjno-Informacyjnego Ochrony Przeciwpowodziowej przy RZGW w Krakowie dodaje, że brakuje dokładnych danych z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej dotyczących tzw. prognozy kubatury dopływu.
– Służą temu tzw. modele opad-odpływ i one powinny w instytucie meteorologii funkcjonować, powinny być skalibrowane, zweryfikowane i dawać taką informację. I jeszcze jedno. Żeby z odpowiednim wyprzedzeniem rezerwę powodziową na zbiorniku zrobić to trzeba mieć z odpowiednim wyprzedzeniem informacje o tym, że jest zagrożenie. Informowanie o tym, że spadnie deszcz na 24 godziny przed faktem, kiedy on występuje, nie daje realnych możliwości gwałtownego zwiększania rezerwy. Musiałbym wtedy spuszczać taką wodę, że spowodowałbym tym zrzutem już powódź. W związku z tym trzeba mieć horyzont czasowy nawet 72 godziny, albo nawet dłuższy. – dodaje kierownik.
Radny Mariusz Sepioł:
– Dowiedziałem się, że w jednej czwartej mają wpływ zarządzający Klimkówką na to, co się dzieje w zlewni poniżej Klimkówki Dowiedziałem się, że w pewnym stopniu istnieje możliwość wpływania na tą falę wezbraniową. Dowiedzieliśmy się, że stan wody wpływającej był powyżej konstrukcyjnych założeń zapory. W związku z tym tam była panika niesamowita. Takie prywatne śledztwo zrobiłem i się potwierdziło to, co pan z Krakowa powiedział, że rzeczywiście wpływ wody był zdecydowanie maksymalny. Zapora sobie z tym poradziła, wyłagodzona została ta fala powodziowa. Wygląda na to, że nie była to przyczyna zalania tych terenów poniżej.
KOMENTARZ
Krzysztof Kądziołka
– Kuriozalne jest dla mnie mówienie przez obywateli, że zbiornik jest dla nich przyczyną krzywd i niebezpieczeństw. Zbiornik jest dla nich wybawieniem, ponieważ on zawsze daje gwarancje jakiegoś obniżenia fali powodziowej. Co mają powiedzieć ludzie, którzy mieszkają na rzekach, na których takich zbiorników nie ma? Tyle, ile Pan Bóg da tej wody, tyle tą rzeką spływa, ludzie są zalani i nikt do nikogo nie ma pretensji. A kuriozalne jest to, że są pretensje do kierownictwa zbiornika o to, że on redukuje fale powodziowe. To jest kompletnie niezrozumiałe.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
Polecam zaglądnąć na stronę:
http://oki.krakow.rzgw.gov.pl/Article.aspx?tid=tabSytuacja&id=itemZbiorniki
I tam widać, że zalew w Klimkówce gromadził wodę aż do godziny ok. 21:00 2.06.2010,
dochodząc do napełnienia 38.38mln m3, przy rezerwie 5.12mln m3
potem zaczął trochu spuszczać (25m3/s).
I nie zmienił prędkości spuszczania, mimo opadów i dużego dopływu – do godziny 3:00 w feralnym dniu 4.06.2010r. Zmiana prędkości : do 35m3/s – u ha ha – już pękał w szwach, rezerwa wynosiła 3.57mln m3.
A później:
godzina 6:00 – spuszczanie 77.55m3/s; rezerwa 0,30mln m3,
godzina 9:00 – spuszczanie 217m3/s; rezerwa 0,03mln m3,
godzina 12:00 – spuszczanie 100m3/s; rezerwa 0,15mln m3
Coś mi się wydaje, że poranna woda w Gorlicach też ma coś wspólnego ze zrzutem z Klimkówki
Są to dane odszukane na stronach rządowych (gov.pl) i widać wyraźnie, że zanim zaczął padać deszcz – zbiornik nie miał rezerwy (godzina 21:00 w dniu 2.06.2010r. – napełnienie 38.38mln m3 do rezerwy 5.12mln m3 ). Dodam jeszcze, że od godziny 3:00 1.06.2010r. zbiornik zgromadził prawie 4mnl m3 – czyli w 36 godzin).
Teraz wydaje mi się oczywiste: zbyt duży poziom wody przed opadami oraz zbyt późny zrzut tej wody.
Czy to było wystarczające do zalania Jasła, tego nie wiem, gdyż było też dużo innych strumyczków (:o). Ale swoje w Gorlicach i Klęczanach Ropa jednak zrobiła.
Mógłbym postawić tylko pytanie: komu potrzebna jest duża woda w Klimkówce?
Jaszcze jedno: kiedy była ta rezerwa 8mln m3?
Swoją drogą przydałoby się około 20mln m3 rezerwy – przynajmniej przed spodziewanymi dużymi opadami. Wtedy zrzut wody z zalewu mógłby nastąpić nawet 12 godzin później!
Panie radny Mariuszu, proszę przeanalizować dane dostępne na stronach Ośrodka Koordynacyjno-Informacyjnego ochrony Przeciwpowodziowej – nie było rezerwy 8mln m3!!!
Bardzo dobrze, że prokurator zbada sprawę. Chłopaki tłumaczą się jak mogą, nie są obiektywni tym bardziej, że mówią „to nie my”, ale za chwile „musimy zwiększyć limity rezerwy” a każdy wie jak jest – dygnitarze mają wodę „pod próg” a łódki się kołyszą iw wszystko gra… do czasu…