Maciej Dębosz (W11): „W serialu nie jest jak w życiu”
Maciej Dębosz, znany z roli policjanta w serialu TVN „W11 Wydział Śledczy” gościł w czwartek w Przedszkolu Miejskim nr 9 w Jaśle. Po spotkaniu z „maluchami” znalazł czas na rozmowę z naszym reporterem Danielem Baronem.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
Jesteśmy w przedszkolu. To dobre miejsce na pokazywanie W11?
– Przyjechałem tutaj po to, żeby spotkać się z dziećmi. Na pewno przedszkole to nie jest to czas, ani miejsce na pokazywanie W11. Przyjechałem na zaproszenie pani dyrektor tej placówki i koleżanki mojej żony, Gabrysi. Dzieci chciały się spotkać nie tyle z aktorem W11, co z policjantem, który występuje w jakimś serialu kryminalnym.
Dowiedziałeś się, że dzieci znają „twarz”, znają Twoją postać z tego programu, który nie do końca jest dla dzieci: pięcio- czy sześciolatków.
– Jest to serial od lat dwunastu. Jest to w kwestii rodziców, czy oni pozwalają oglądać dzieciom takie programy, czy nie.
A jak patrzysz na to, że oni pozwalają, to co sobie myślisz?
– Nie pochwalam tego.
Masz piętnastoletniego syna. Patrząc na młodszych kolegów pytają go o to, czy policyjne akcje wyglądają tak samo, jak w rzeczywistości.
– Powiem szczerze, na początku go pytali. Przez pierwszy rok pracy gdzieś tam go pytali, jak to wygląda, czy to co się dzieje w filmie oddaje to, co naprawdę policjanci wykonują. Powiem tak, część tych rzeczy jest taka, jaką policjanci wykonują. Natomiast procedury, różnego rodzaju zatrzymania wyglądają trochę inaczej i są to historie, które są dopasowane specjalnie przez scenarzystów, żeby nie były nieraz aż tak drastyczne, jak drastyczne są. Wiemy, że mamy bardzo dużą publikę ludzi młodych. Ponieważ jakoś ciągnie ich do tego, chcemy przekazać im to, że policjanci nie są źli. Jestem w stu procentach o tym przekonany. Policjanci są po to, żeby pomagać ludziom.
Łatwiej jest być „gliną” czy aktorem?
– To i to nie jest proste. Powiedzmy sobie szczerze, na początku przychodząc do Policji człowiek dopiero z tym wszystkim się bada, patrzy jak to wygląda, podgląda z jednej i z drugiej strony, podgląda starszych kolegów. Ja myślę, że jeżeli chodzi o pracę w Policji, każdy policjant powinien zacząć od „chodnika” i od patroli pieszych. Jest to taka sól ziemi dla policjanta. Żaden policjant nie powinien iść od razu do jakiegoś wydziału czy kryminalnego, czy dochodzeniowego i pracować, tylko powinien mieć styczność z ludźmi, z ich największymi problemami. Ci policjanci są najbardziej narażeni, którzy chodzą po ulicach i są najbliżej społeczeństwa. Nie jest to prosta praca. Ja później przeszedłem do jednostki specjalnej. Później się uczyłem tej pracy policyjnej jeszcze inaczej, ponieważ jest to specyficzna praca, specyficzny wydział. Na to też trzeba poświęcić dużo czasu, dużo szkolenia, dużo potu wylanego na treningach, dużo strzelań. To wszystko jest bardzo, bardzo trudne, ale po bodajże trzynastu czy czternastu latach pracy w tym pododdziale człowiek przechodzi jak do porządku dziennego. Natomiast jeżeli chodzi o pracę w telewizji to myślę, że warto się sprawdzić. Jeżeli ktoś myśli, że jest to rzecz prosta, to się myli. Wiem to sam po sobie. Ja po zdjęciach próbnych stwierdziłem w ogóle, że po co ja tam pójdę, jest to nieporozumienie, natomiast pani producent stwierdziła, że to mam być ja i zatrudniono mnie.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
W którym to było momencie Twojej „kariery” policyjnej?
– Decyzja kosztowała mnie wiele nerwów i chyba kilka nieprzespanych nocy. Ja siebie nie widziałem w tej roli w ogóle. Miałem wypracowaną pozycję u siebie w pododdziale, nie musiałem za bardzo się niczym przejmować. Wiedziałem jaki jestem, jak traktują mnie przełożeni, także z tym nie miałem problemu. Natomiast tutaj jest to przejście na dość głęboką wodę i rzucenie się nie tylko na obraz pięćdziesięciu ludzi, z którymi się pracuje, ale oglądalność rzędu 4 milionów osób to jest praktycznie co dziesiąty Polak oglądający codziennie serial o godzinie 20:45. Starałem się o tym nie myśleć, nawet mi to wychodziło, ale krople potu na moich plecach i w innych miejscach jednak stwierdzam, że swoje trzeba przed kamerą wystać. Myślę, że po nakręceniu około stu odcinków jest tak, że człowiek czuje się lepiej. Ja miałem takie etapy przechodzenia. Człowiek nie wie zupełnie o co chodzi, jak stanąć, jak kamera, jak światło, odpowiednia dykcja, nie wyciągać końcówki. Jest to mnóstwo nauki. Powiem szczerze, że nie żałuję i nigdy nie będę tego żałował, że zacząłem pracę dla stacji TVN, bo jest to bardzo fajna robota, jeżeli chodzi o Policję.
To było trzy lata temu. Mówiłeś, że podwładni traktowali Cię jako dobrego „glinę”. Później przyszedł czas, kiedy kto i jak Cię zaczął traktować na planie?
– Nie miałem z tym większego problemu. Przyjeżdżałem na plan W11 już jako policjant antyterrorysta. Grałem tam z nimi. Znałem tą ekipę, która tam pracuje i potem do przejściu do nich, się śmiali. Nie śmiali się ze mnie, śmiali się z tego, że przyjeżdżałem, przyjeżdżałem i nagle wszedłem bo jeden chłopak odszedł. Naprawdę przyjęli mnie bardzo fajnie, bardzo fajni ludzie, wyrozumiali, praktycznie można powiedzieć bez większych nerwów. Wiadomo, że ja sam byłem wystarczająco zdenerwowany tym, że stoję przed kamerą, więc jakby oni mi jeszcze dolewali oliwy do ognia to już w ogóle by to nie miało najmniejszego sensu. Pozwolili mi w to wszystko „wejść”. Pozostali ludzie, którzy pracują po drugiej stronie kamery, są bardzo sympatyczni.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
Czy czujesz się gwiazdą w TVN-ie?
– Nie. Nie mam ani syndromu jakiejś gwiazdy, ani nigdy się nie czułem. Myślę, że się nie zmieniłem. Znajomi mi mówią, że nadal jestem takim normalnym chłopakiem, który jest wiecznie uśmiechnięty. Oczywiście człowiek czuje jakąś rozpoznawalność i musi trzymać fason, natomiast do gwiazdy mi bardzo daleko. Ja raczej mam już wszystko ukierunkowane, więc nie.
Ale był okres, w którym chciałeś być Krzysztofem Ibiszem?
– Na pewno nie (śmiech).
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
Widzieliśmy też, że doskonale współgra najmłodsze towarzystwo razem z Tobą. Takie podejście skądś się wzięło nagle, czy od zawsze było tak?
– Ja zawsze taki byłem. Dzieci kocham, uwielbiam, rozumiem i myślę, że one też się ze mną dobrze czują. Jestem „sukinsynem” dla przestępców, a kochającym tatą dla dzieci.
Aktorstwo mocno wkradło się do Twojego życia? Umiesz doskonale zagrać każdą sytuację i umiesz z czegoś każdego negatywnego wyjść obronną ręką?
– W serialu tak.
A w życiu?
– Nie wiem. Zawsze starałem się wyjść obronną ręką.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
Są sytuacje, których się boi policjant albo aktor?
– Pewnie. Policjant się zawsze czegoś boi i aktor też się czegoś boi. Tylko głupcy się nie boją moim zdaniem. Ja nie jestem głupcem, więc zawsze się czegoś obawiam. Strach trzeba przezwyciężyć i radzić sobie z tym wszystkim.
Nagrywasz sobie swoje błędy na kamerach?
– Nie, niczego nie nagrywam.
A patrzysz na to negatywnie, że coś ci nie wyszło?
– Nie, patrzę zawsze pozytywnie.
Dziękuję za rozmowę.
Daniel Baron
redakcja@terazjaslo.pl