Ulica Prusa znowu pod wodą. Mieszkańcy nie mają już cierpliwości do władz miasta
Mieszkańcy ulicy Kolejowej i Bolesława Prusa jeszcze nie otrząsnęli się z marcowej powodzi, która zatopiła ich posesje, a wczoraj znowu studzienki kanalizacyjne nie wytrzymały naporu wody i doprowadziły do kolejnego dramatu. Władze miasta wciąż obiecują, że problem zostanie rozwiązany, a sytuacja ta powtarza się kilka razy do roku, przy gwałtownych opadach deszczu. Mieszkańcy załamują bezradnie ręce.
Wystarczyło kilka godzin intensywnego deszczu i rów melioracyjny wzdłuż ulicy Bolesława Prusa nie wytrzymał naporu wody. W niedzielę popołudniu mieszkańcy znowu przeżyli horror. Wezbrana woda wdarła się na ich posesje, zalewając nie tylko przydomowe ogródki, ale wdarła się też do garaży i piwnic, znowu niszcząc dorobek ich życia.
– Wczoraj sytuacja powtórzyła się tak, jak corocznie. O wiele większym nasileniu wody. Mieszkańcy byli strasznie zdeterminowani, ponieważ kilka domów było całkowicie odciętych od świata. To można uważać za stan wyjątkowy. Jeden pan się określił, że zalało mu zamrażalkę, lodówkę, pralkę, sprzęt artykułów domowych ma prawie całkowicie zniszczony. Uciekali ze samochodami, ponieważ byłyby całkowicie zalane. – relacjonuje Stanisław Zając s. Antoniego, radny miejski z Osiedla Górka Klasztorna.
Mieszkańcy ratowali się, zabezpieczając swoje domy workami z piaskiem. To jednak na niewiele się zdało, ponieważ woda i tak się do nich przedostała. Najgorzej było na posesji Krystyny Buli, zaraz przy wjeździe na ulicę Bolesława Prusa, gdzie kobieta została całkowicie odcięta od świata. Kiedy wieczorem pojawiliśmy się na tej ulicy, dopiero strażacy-ochotnicy przyjechali wypompowywać stamtąd wodę.
– Było pół metra wody w piwnicy. Nigdy tego nie było jeszcze. – powiedział Jan Gierut, sąsiad pani Krystyny Buli. – Ten kanał momentalnie był wczoraj pełny. – dodaje.
Mają też żal do władz miasta, że mimo informacji o podtopieniach, nie przyjechali na miejsce, by z nimi porozmawiać.
– Z Urzędu Miasta nie było nikogo. Uważam, że powinien ktoś bezwzględnie się tu pokazać. Ja tu osobiście wczoraj nikogo nie widziałem. Dzisiaj przebywam tu już na tej ulicy piąty raz i nikogo z kierownictwa miasta nie zauważyłem. – mówi Stanisław Zając.
Problem istnieje już wiele lat
O tej sprawie pisaliśmy też wielokrotnie na łamach naszego Portalu. Po naszym ostatnim artykule, w którym opisaliśmy całą sytuację, sprawą zainteresowały się władze miasta, które obiecały mieszkańcom dialog. Na obietnicy się jednak skończyło.
– Od ostatniego czasu nie zmieniło się prawie nic, za wyjątkiem, że były połatane dziury. Tu już prawie nie można było przejechać. Dwa miesiące temu osobiście byłem u pani burmistrz z mieszkańcami ulicy Bolesława Prusa, żeby jak najszybciej wdrożyć tutaj inwestycję. Pani burmistrz powiedziała, że zorientuje się, jaka jest sytuacja z projektem i że za dwa tygodnie się spotka z mieszkańcami. Dwa tygodnie minęło, dwa miesiące minęło. Pani burmistrz się z mieszkańcami nie spotkała. – mówi Stanisław Zając.
Zając porusza też sprawę na każdych obradach sesji Rady Miejskiej Jasła, ale tam też jest ignorowany przez władze miasta.
– Pani burmistrz na jednej sesji powiedziała mi: panie radny, pan już występuje 108 raz w tej sprawie i że już powinienem sobie dać spokój z tym problemem. Ja odpowiedziałem, że jestem wybrany po to przez mieszkańców i będę o swoich mieszkańców zabiegał, ponieważ uważam, że to jest mój obowiązek. Na przyszłość, zawsze tak będę robił, że będę stał w obronie mieszkańców. – powiedział radny.
Chce też zwołania nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej, na której ma być omówiona sprawa ulicy Kolejowej, Prusa i Pelczara.
– Będę się w jakiś sposób starał z niektórymi radnymi spotkać, czy nie zwołać w trybie pilnym sesji nadzwyczajnej. Jeśli nie będzie sesji nadzwyczajnej to na pewno na sesji w poniedziałek 24 maja tą sprawę powtórzę. – dodaje.
Jan Gierut: – Mam żal, że tyle lat, co się mówi o tym rozwiązaniu sprawy, zostawia się ludzi na własny los. Przychodzi moment opadów to każdy myśli, że będzie to samo.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
Władze miasta mają na w d… Liczy się tylko deptak i rondo. Problemy ludzi ich przerastają.