„Zwyciężyć tyfus” – powstaje interesujący film ukazujący biografię wybitnego biologa związanego z Jasłem
W siedzibie Generatora Nauki w Jaśle odbyło się dzisiaj spotkanie informacyjne poświęcone promocji filmu fabularnego „Zwyciężyć tyfus”, opowiadającego o działalności naukowej i życiu osobistym profesora Rudolfa Weigla, który opracował szczepionkę przeciwko tyfusowi plamistemu. Producentem i pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Bogdan A. Miszczak, właściciel Obiektyw Film Studio. To kolejny obraz zrealizowany w ramach cyklu „Polscy wizjonerzy”, poświęconego wybitnym postaciom pochodzącym z naszego regionu.
Podczas spotkania, które miało miejsce w auli nowo otwartego Generatora Nauki w Jaśle przy ulicy Bednarskiej 2, zaproszeni goście obejrzeli trailer, który zwiastuje wyprodukowanie filmu poświęconego biografii profesora RUDOLFA WEIGLA – absolwenta miejscowego I Liceum Ogólnokształcącego im. króla Stanisława Leszczyńskiego (ówczesnego Gimnazjum), wybitnego biologa, twórcy szczepionki przeciwko tyfusowi plamistemu. Twórcy produkcji chcieli też złożyć wyrazy podziękowania wszystkim osobom i instytucjom, które zaangażowały się merytorycznie i finansowo w to dzieło.
Miejsce prezentacji i dyskusji wybrano nieprzypadkowo, o czym wspomniał burmistrz Jasła Ryszard Pabian.
– Temu obiektowi patronują trzy postacie: Łukasiewicz, Weigl i Steinhaus. Nie tylko obiektowi, ale również temu co w nim można zobaczyć albo o czym można się dowiedzieć. Zawsze zapraszam do zwiedzenia tego obiektu, bo jest co. – powiedział.
Samorządowiec nadmienił, że jest to już piąta produkcja, przy realizacji której miasto Jasło wspiera finansowo Telewizję Obiektyw.
– Ja uważam, że to są bardzo dobrze wydane pieniądze. Zresztą jesteśmy jedynym samorządem, który tak to postrzega. Stąd też angażujemy się w tego typu działania, gdzie miasto lub to co z miastem związane albo postacie związane z miastem możemy pokazywać. Tym bardziej, że są to osoby nietuzinkowe, bardzo znane nie tylko w tym środowisku, ale także poza nim. Ich dokonania są znaczące. Stąd też taka decyzja. Myślę, że ta decyzja znajduje również uznanie u innych, bo te produkcje są wspierane. Zaczynaliśmy od krótkiego filmu – „Akcji Pensjonat”. Teraz są to już pełnometrażowe produkcje. Wierzę, że tak jak poprzednie, również ta spotka się z uznaniem odbiorców, czego serdecznie producentowi życzę. – przekazał burmistrz.
Realizacja zdjęć do filmu trwała przez ostatnie dwa lata. Zbiegły się one w czasie z ogólnoświatową pandemią koronawirusa, a później wojną toczącą się za naszą wschodnią granicą, co częściowo pokrzyżowało plany. Trudności udało się jednak przezwyciężyć. Ujęcia powstawały m.in. w Jaśle. W tym celu wykorzystano plenery uliczne, zabytkowy pałacyk mieszczący siedzibę Medycznego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego (szkołę medyczną), obiekty Szpitala Specjalistycznego czy prywatne mieszkanie w bloku przy ulicy Na Kotlinę.
– Jasło jest bardzo ważnym punktem jeżeli chodzi o profesora Rudolfa Weigla. Choć urodzony w Wiedniu to jego mama po śmierci ojca zakochała się w studencie z Jasła i właśnie przyjechał tutaj do Jasła, gdzie ojczym wykładał w jasielskim Gimnazjum. On kończył to Gimnazjum. Było naturalnym, że jego polskość zaczęła się właśnie tutaj w Jaśle. – tłumaczy Bogdan A. Miszczak, producent i pomysłodawca filmu.
Pozostałe sceny nagrywano zaś w Muzeum Historycznym w Dukli, Twierdzy Przemyśl, Pałacu Załuskich w Iwoniczu, Skansenie – Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku czy na ulicach Krosna. Twórcy mieli też wyjechać do Lwowa, gdzie w latach 30-tych XX wieku profesor Weigl założył Instytut Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami, ale plany przekreślił konflikt zbrojny, który do wielu miesięcy toczy się na całym terytorium Ukrainy. Ze względów bezpieczeństwa wszystkich osób zaangażowanych w produkcję ostatecznie zrezygnowano z tej lokalizacji.
Nakręcono w sumie 114 scen, w których wzięło udział blisko 30 aktorów, ponad setka statystów i grupy rekonstrukcyjne. W rolę profesora wcieliły się dwie osoby: młodego Rudolfa Weigla zagrał Aleksander Talkowski, zaś starszego Marcin Kwaśny. Do produkcji udało się zaprosić postaci znane z ekranów telewizyjnych, m.in. Tomasza Stockingera, Artura Dziurmana, Lesława Żurka czy Petera Lucasa, ale też artystów młodego pokolenia jak Dagny i Mateusza Mikosiów.
Na ekranie zobaczymy też w epizodycznej roli wójta gminy Jasło Wojciecha Piękosia. – Patrząc na swoją aparycję amantem nie jestem więc zostają mi tylko i wyłącznie czarne charaktery lub też osoby nie najlepiej zapisujące się w historii. Gram partyjnego aparatczyka, który ma krzyczeć i to robi. Już się trochę przyzwyczaiłem, ale początki nie były takie proste. Trochę człowiek jednak „rzucał” tymi oczami, zwracał uwagę co się dzieje poza kamerą, a tego nie wolno robić. Dzisiaj jest już o wiele łatwiej. – opisywał w rozmowie z lokalnymi mediami.
Za reżyserię odpowiada Marcin Głowacki, autor takich produkcji jak „Mój biegun” czy „1800 gram”.
– On pochodzi z Sanoka więc te tereny są mu bardzo bliskie. Podjął się tego filmu. Myślę, że jest bardzo dokładny, bardzo fajnie pracował z aktorami pomimo tego, że nie było wcześniej prób. Dlatego to też trochę trwało. Pracował też z dziećmi, bo mamy tu dwóch młodych chłopców, w tym jeden ma trzy latka. Przez kilka godzin był z nami na planie zdjęciowym. Drugi to nastolatek. Marcin umiał ich „otworzyć”, żeby nie panikowali. Myślę, że czasami zagrali lepiej niż niektórzy aktorzy rzeszowscy, bo oni tylko umieją grać na scenie, a nie wiedzą co mają zrobić do kamery, do światła. – opisuje Bogdan Miszczak.
Film „Zwyciężyć tyfus” będzie trwał 90 minut. Miszczak zapowiada, że premiera jego dzieła odbędzie się w czerwcu przyszłego roku. Pierwszy publiczny pokaz planowany jest w Warszawie. Następnie zobaczą go widzowie w Jaśle.
Wyraził nadzieję, że obraz dotrze również do szerszej publiczności. – Dlaczego teraz ten film będzie dłuższy? My byśmy chcieli trafić do kin. Żaden z filmów, który nie ma półtorej godziny, nie jest przyjęty do kina. Oni uważają, że nikt nie wyda pieniędzy za format telewizyjny, czyli 58 minut. Ja nie wiem czy kolejny film chcę robić taki duży albo przynajmniej jeżeli nie będzie pełnego finansowania, bo to jest naprawdę bardzo duże przedsięwzięcie. Zrobienie filmu 58 minut, a pełnometrażowego to jest jak przeskoczyć w piłce nożnej z drugiej ligi do ekstraklasy. Jak robimy fabułę to stawki są wtedy razy dwa. Każdemu się wydaje, że skoro bierzemy się za fabułę to mamy dwa albo trzy razy większy budżet. Mam nadzieję, że uda nam się spiąć i to sfinansujemy. Pracujemy nad filmem. Ja też nie mogę się doczekać premiery, bo naprawdę są fajne zdjęcia. – wyjaśnia.
Na koncie Bogdana Miszczaka znajdują się m.in. takie produkcje jak „Akcja Pensjonat” (2016), „Czas leśnych kurierów” (2016), „Jako w niebie, tak i w Komańczy” (2017), „Łukasiewicz – nafciarz romantyk” (2019), „Wieleżyński – alchemik ze Lwowa” (2021). Wszystkie opowiadają o wybitnych postaciach związanych z Podkarpaciem i Małopolską poprzez miejsce urodzenia lub działalności, które znane są nie tylko w lokalnym środowisku, ale rozsławiają nasz region poza jego granicami.
Mają one przede wszystkim charakter edukacyjny. Ich celem jest przypominanie widzowi o najważniejszych faktach z życia osób, których odkrycia czy wynalazki zrewolucjonizowały współczesny świat. – Jesteśmy wzrokowcami. Dzisiaj forma przekazu jakim jest film jest chyba jedną z najlepszych. Nie wiem czy słuchowisko jest tak dobrym przekazem chociaż podchodzę do tego z szacunkiem. Ale my jesteśmy wzrokowcami. Jeżeli coś zobaczymy to albo się nam to podoba albo nie. Mniej słuchamy, a więcej oglądamy. Te moje filmy nie były długie. Mówię to pod kątem tego niedosytu. Ja pamiętam jak prezentowaliśmy „Łukasiewicza” w Warszawie. W tym samym czasie Mariusz Bonaszewski, który grał u nas Łukasiewicza, występował też w filmie „Kurier” o Janie Nowaku Jeziorańskim. Patrząc na tamten film, który kosztował 25 mln złotych ja, który trochę interesuję się historią, dowiedziałem się tylko tyle, że nie umiał jeździć na rowerze. A ludzie, którzy wychodzili z naszego filmu o Łukasiewiczu mówili, że nie wiedzieli o tym, o tym i o tym. Myśmy wiedzieli tylko, że był twórcą lampy naftowej. Ten film był początkiem tego, że zaczęliśmy coraz więcej mówić o Łukasiewiczu, ale też o innych. Przecież Jasło było jednym z bogatszych miast przed wojną. Tu grał Kiepura, Didur, tutaj były największe naftowe fortuny. Potem oczywiście w Borysławiu czy Gorlicach. Ale nie możemy się zamknąć w tym, że Łukasiewicz jest tylko jasielski. Nie. Łukasiewicz jest dobrem wszystkich. – powiedział Miszczak.
Obecnie, oprócz pracy nad biografią prof. Rudolfa Weigla, przygotowuje również film o Adamie Lorecie, urodzonym w Jaśle pierwszym dyrektorze generalnym Lasów Państwowych.
Dzisiaj, przy okazji spotkania, padły publiczne podziękowania dla wszystkich osób i instytucji zaangażowanych w przygotowanie filmu. Uzyskał on dofinansowanie m.in. z Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej imienia Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego w ramach Funduszu Patriotycznego. – Miesiąc temu podpisaliśmy również umowę z Podkarpackim Regionalnym Funduszem Filmowym. Oczywiście nie byłoby tego filmu bez innych sponsorów. Tutaj podziękowania dla GAZ-System, Orlen Oil, Orlen Południe, Wenta, Raf-Ekologia, MPGK w Krośnie, PRDM Jasło sp. z o.o., Sanok Rubber Company (dawny Stomil), Nowy Styl. – wylicza Bogdan Miszczak.
Wsparcie okazały również lokalne samorządy. Wójt gminy Jasło zaznaczył, że są to dobrze ulokowane pieniądze publiczne.
– Wydawanie pieniędzy publicznych jest nie tyle co obarczone kłopotem ile powinno być przemyślane, powinno mieć jakiś cel. Moim zdaniem cel jest absolutnie jasny. – tłumaczy Wojciech Piękoś. – To jest trochę wychodzenie z zaścianka. Pokazujemy postacie związane z naszym terenem. Jeżeli sami nie będziemy tego robić to nikt za nas tego nie zrobi. Oczywiście każdy może powiedzieć, że te postacie są przecież znane: napisano o nich książki, opracowania, profesorowie się trapili jak opisać te osoby. Natomiast dzisiaj wchodzimy w zupełnie nową erę przekazu. Film jest jedną z tych form, gdzie jest łatwiej. Młodzież dzisiaj nie będzie czytała opasłych tomów. Młodzież potrzebuje krótkiej informacji. Lepiej jest wstać z sali kinowej po 58 minutach niż przesiedzieć półtorej godziny i na koniec się zastanawiać o co tak naprawdę chodziło. Lepiej jest mieć ten niedosyt. I ten niedosyt jest, bo młodzież nie skupi się na jakimś długim przekazie. Naszym obowiązkiem jest, aby młodzież dowiedziała się kim był na przykład Adam Loret. – dodaje.
(dapa)
d.palar@terazjaslo.pl