Jadąc do pożaru wpadli do przydrożnego rowu melioracyjnego
Blisko pięć godzin trwało wyciąganie samochodu Ochotniczej Straży Pożarnej z Kołaczyc, który wpadł do przydrożnego rowu melioracyjnego. Do zdarzenia doszło w momencie, gdy strażacy udawali się alarmowo do usuwania skutków pożaru w jednej z miejscowości na terenie gminy. Jeden z ratowników trafił do szpitala, jednak jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Kilka minut przed godziną piętnastą do Powiatowego Stanowiska Kierowania przy Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle wpłynęło zgłoszenie o pożarze budynku gospodarczego na terenie miejscowości Bieździadka. Do zdarzenia zostały zadysponowane zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej oraz jednostek ochotniczych straży pożarnych z terenu gminy Kołaczyce. W momencie dojazdu na miejsce działań wypadkowi uległ średni samochód ratowniczo-gaśniczy MAN należący do strażaków z Kołaczyc.
Na wąskiej, błotnistej drodze lokalnej ich wóz bojowy zjechał nagle na grząskie pobocze, następnie osunął się ze skarpy wprost do przydrożnego rowu melioracyjnego i przewrócił na prawy bok.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku dowódca sześcioosobowego zastępu uskarżał się na dolegliwości bólowe. 40-letni mężczyzna został przetransportowany przez zespół ratownictwa medycznego do Szpitala Specjalistycznego w Jaśle, gdzie przeszedł kompleksowe badania diagnostyczne. Na szczęście nie wykazały one u niego poważnych obrażeń ciała.
Pozostałej załodze nic się nie stało, kierujący pojazdem 35-letni mężczyzna był trzeźwy.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze drewnianego budynku w miejscowości Bieździadka. W momencie dojazdu do miejsca zdarzenia jeden z samochodów ratowniczo-gaśniczych należący do jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Kołaczycach niestety zniósł się na pobocze i przewrócił się na bok. Na szczęście żaden ze strażaków nie ucierpiał niemniej jednak jeden z nich udał się do szpitala, gdyż zgłaszał pewne dolegliwości bólowe. Po badaniu nie stwierdzono u niego żadnych poważnych obrażeń. Nasze działania polegały na tym, że pozostałe zadysponowane pojazdy dojechały do miejsca zdarzenia i ugasiło ten pożar natomiast później przystąpiliśmy do żmudnej operacji wyciągnięcia tego samochodu z przydrożnego rowu. – relacjonuje bryg. Marek Górniak, Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle.
Na miejsce wypadku został zadysponowany specjalistyczny samochód ratownictwa drogowego z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krośnie, samochód ratownictwa technicznego z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle, średni samochód ratowniczo-gaśniczy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kołaczycach, a także koparka z Zakładu Gospodarki Komunalnej w Kołaczycach.
Operacja wyciągania pojazdu na jezdnię zakończyła się tuż przed godziną 21.
– Mieliśmy poważny problem z wyciągnięciem tego samochodu. W związku z tym, że pojazd leżał na dosyć stromej i podmokłej skarpie, występowała tendencja do jego dalszego przechyłu. Postanowiliśmy, że przy pomocy koparki zadysponowanej z gminy Kołaczyce zebrano część drogi w celu wytyczenia prowizorycznej trasy wyjazdowej dla tego samochodu. Przy użyciu specjalistycznego samochodu ratownictwa drogowego Megacity z Krosna, który ciągnął go liną i przy zabezpieczeniu następnymi samochodami, udało się ten pojazd szczęśliwie wyciągnąć na jezdnię. Na szczęście nie ma poważniejszych uszkodzeń, jedynie ma troszeczkę pognieciony bok, ale myślę, że za niedługo ten samochód powinien być sprawny i wrócić do podziału bojowego. – mówi bryg. Marek Górniak.
Komendant dodał, że na miejscu pożaru pracowało kilka jednostek straży pożarnej, w tym liczne zastępy z okolicznych ochotniczych straży pożarnych. Niestety zanim pierwsze zastępy jednostek ochrony przeciwpożarowej dotarły w rejon działań, pożar był już w zaawansowanej fazie.
– Był to budynek konstrukcji drewnianej plus dużo łatwopalnego materiału więc bardzo szybko doszło do rozprzestrzenienia się tego pożaru. W momencie dojeżdżania na miejsce zdarzenia pierwszych zastępów straży pożarnej już cały budynek był w płomieniach. Nasze działania polegały na dogaszeniu tego pożaru, rozebraniu spalonych elementów, żeby nie zagrażały ponownemu rozrzewnieniu ognia. Zniszczeniu, oprócz samej konstrukcji budynku, uległy wszystkie urządzenia maszyny, które były w środku. – dodał bryg. Marek Górniak.
Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl