Fundusz „obiecał” fundusze na kilkadziesiąt samochodów strażackich, a dotuje tylko dziewięć z nich
Samorządowcy skupieni wokół Związku Gmin Dorzecza Wisłoki są zawiedzeni decyzją Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o braku dofinansowania do zakupu nowych samochodów ratowniczo-gaśniczych. Za pośrednictwem szefowej Parlamentarnego Zespołu Strażackiego posłanki Krystyny Skowrońskiej chcą apelować o zmianę kryteriów.
Zarząd Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie poinformował wczoraj o przyznaniu pomocy finansowej na zakup dziewięciu fabrycznie nowych średnich samochodów ratowniczo-gaśniczych dla ochotniczych straży pożarnych z Podkarpacia. To po 140 tysięcy złotych na każdą jednostkę. Wśród beneficjentów znalazła się włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego jednostka ze Skołyszyna, która w sierpniu br. obchodzić będzie jubileusz 130-lecia swojego istnienia. Średni koszt zakupu takiego pojazdu to ponad 600 tysięcy złotych.
O podobny zabiegała m.in. gmina Jodłowa w powiecie dębickim, ale jej wniosek nie przeszedł.
– Mamy podobny przypadek, ale dotyczy on samochodu „średniego”. Kiedyś podjęliśmy uchwałę, zabezpieczyliśmy duże środki i staramy się o samochód, który jest wart 750 tysięcy złotych. I też Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wycofał się z tego i nasza gmina nie otrzymała dofinansowania, gdzie mamy promesy od Komendanta Głównego i Komendanta Wojewódzkiego PSP. Ja już nie myślę się z tego wycofywać. – mówi stanowczo wójt Robert Mucha.
Podobny problem ma wójt gminy Tarnowiec. Tamtejszy samorząd zaplanował w tym roku zakup lekkiego samochodu ratowniczo-gaśniczego dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Gliniku Polskim.
– Mamy promesę ze Związku OSP i własne pieniądze. Mieliśmy obiecane 25 tysięcy złotych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dzisiaj się dowiedziałem, że Zarząd wycofał się z tymi pieniędzmi. Powiem szczerze, że mam dylemat w tej chwili. Dla mnie 25 tysięcy złotych to bardzo dużo. Brakuje mi na wiele innych rzeczy, które są bardziej niezbędne niż ten samochód. Ale z kolei ludzie czekają na ten samochód i są na niego przygotowani pod każdym względem. Jest nowa remiza, młodzi ludzie się tam zaangażowali i teraz ja mam im powiedzieć, że im samochodu nie kupię, bo ktoś podjął taką decyzję? Zgoda, jeżeli ona byłaby wcześniej, to trudno. Ale praktycznie w momencie kiedy mamy już wszystko przygotowane, tych pieniędzy nie będzie. – powiedział wójt Bogusław Wójcik.
– Nikt nie dostał tych pieniędzy. Nie jest tak, że nasz wniosek był nie dobry czy drugi też był nie dobry. – mówi z kolei Bogusław Majka, zastępca wójta gminy Czarna w powiecie dębickim. – Ja mam prośbę, żeby nie rozgraniczać tego czy lekki czy średni samochód, bo jest to bariera. Jeżeli samochód ma do jedenastu ton masy całkowitej i jest lekki, a ma jedenaście i pół tony i jest już średni to czasem na wygląd niczym się nie różnią. Powiem o swoim wniosku, że wszystko było w porządku. Więc wczoraj poprosiłem o wyjaśnienie dlaczego tego dofinansowania nie będzie, może czegoś nie dopełniliśmy. Wszyscy nie dostali. Krótkie uzasadnienie to brak środków finansowych.
Do niedawna prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie, a obecnie członek Rady Nadzorczej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Jan Walenty Tomaka uważa, że środki na zakup większej ilości samochodów strażackich były ujęte w planie finansowym na ten rok.
– Około cztery miliony złotych zostało zaplanowanych na wsparcie dla jednostek OSP z Funduszu, w tym 30 samochodów lekkich, cztery czy pięć średnich oraz narzędzia hydrauliczne. Ale przyszedł z powrotem były prezes, który zapanował nad wszystkim i uprawia swoją politykę. – stwierdził.
Tomaka nie ukrywa, że reprezentuje Platformę Obywatelską, ale za jego kadencji zastępcami prezesa Funduszu w Rzeszowie byli przedstawiciele różnych opcji politycznych i mimo wielu różnic zdań została wypracowana wspólna polityka z wojewódzkim zarządem ZOSP RP i Komendą Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej co do przyznawania dotacji na zakup samochodów czy sprzętu ratowniczego.
– Nie było tak, żeby którykolwiek samorząd, który miał dofinansowanie z zewnątrz, nie był dofinansowany też przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wtedy montaż finansowy był dla nich znacznie łatwiejszy. Za te trzy lata dofinansowaliśmy zakup 90 samochodów „lekkich”, 12 „średnich” i ponad 250 sztuk drobniejszego sprzętu. Z Państwową Strażą Pożarną uzgodniliśmy, że w ciągu trzech-czterech lat wszystkie jednostki, które są w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym będą miały narzędzia hydrauliczne, czyli powiedzmy po 35 sztuk rocznie. Teraz obecny Zarząd poprzewracał to wszystko. Nie tylko w tych kwestiach, ale także w edukacji ekologicznej i innych programach. Ja osobiście zwracałem uwagę marszałkowi Ortylowi na to, ale reakcji nie ma. – podkreślił.
Samorządowcy zwrócili się o pomoc do poseł Krystyny Skowrońskiej, przewodniczącej Parlamentarnego Zespołu Strażackiego, która gościła dziś w Jaśle na zaproszenie przewodniczącego Związku Gmin Dorzecza Wisłoki i jednocześnie burmistrza miasta Andrzeja Czerneckiego.
– Jestem zbulwersowana, że w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zmieniono kryteria. – podkreśliła na spotkaniu, deklarując stanowcze działania w tej materii.
– Wielokrotnie próbowałem przekonać marszałka Ortyla. Przecież bardzo dobrze się znamy, razem pracowaliśmy w pierwszej kadencji. Tłumaczę mu i piszę na kartce, ale pewnie ta kartka później gdzieś zginie. Poseł Skowrońska z pozycji szefowej Parlamentarnego Zespołu Strażackiego wystąpi z interpelacją do marszałka, żeby przyjrzał się polityce jaką prowadzi Zarząd Funduszu. – dodał Jan Tomaka.
Burmistrzowie miast i wójtowie gmin zrzeszonych w Związku Gmin Dorzecza Wisłoki, doświadczeni niedawną falą powodziową, która przechodziła przez nasz region kilka dni temu, zwrócili się do parlamentarzystki z prośbą o rozwiązanie problemu dotyczącego zwrotu kosztów za udział w akcji ratowniczej dla jednostek OSP spoza Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
– Pieniądze, które dostajemy na jednostki z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego są symboliczne. One są praktycznie do użycia w każdym momencie, natomiast w granicach 4-5 tysięcy złotych rocznie nie wystarczają na atesty urządzeń, które są, nie mówiąc już o całym funkcjonowaniu systemu. To kosztuje. Jeżeli jest powódź działają wszystkie jednostki. Jeśli chodzi o jakikolwiek zwrot kosztów to dotyczy to tylko jednostek z KSRG. A jeżeli u mnie jest dwie jednostki z KSRG i dziesięć spoza i wszyscy działali to co? Ja nie mówię, żeby nam w stu procentach to pokrywać, ale proszę wziąć to pod uwagę. – powiedział Leszek Bieniek, burmistrz Brzostka w powiecie dębickim.
Sytuację udało się już raz rozwiązać: po powodzi w 2010 roku.
– Jak jest powódź to na przykład miasto Dębica, nie mając jednostek ochotniczych straży pożarnych, bazuje na Państwowej Straży Pożarnej. I nie ponosi za to kosztów jako samorząd. Natomiast my bazujemy na OSP i ponosimy koszty. Jak w powiecie dębickim na powodzi chcieliby do każdej gminy zadysponować zastęp strażaków z Państwowej Straży Pożarnej to by ich zabrakło. Więc pieniądze, które idą na KSRG powinny być większe z tego względu, że obsługujemy oprócz siebie również miasta. – dodał.
Źródła środków finansowych na ten cel burmistrz Brzostka upatruje w obronie cywilnej, która jego zdaniem działa obecnie jedynie „na papierze”, a której rolę mogłyby przejąć właśnie jednostki ochotniczych straży pożarnych.
– Pieniądze, które są na to wydawane, można by było przerzucić na straże: państwową i ochotnicze. Może nie w każdych rejonach kraju by to się sprawdziło, ale w naszym, gdzie tych jednostek OSP jest dużo to ma sens. Prawdopodobnie jest to niemożliwe, ale będąc dawno temu w wojsku i potem na ćwiczeniach wiem, że obrona cywilna jaka u nas jest to tylko teoria. Gdyby przyszło co do czego to dalej by nie było nic. Mamy w magazynach maski sprzed pięćdziesięciu lat, itp. Co jakiś czas je atestujemy, płacimy za nie pieniądze. To jest wyrzucanie pieniędzy. To może nie jest polityczne, ale można by się było w dłuższej perspektywie zastanowić, aby to zrewidować. Gdyby te pieniądze, które wydajemy na obronę cywilną w skali kraju, faktycznie przerzucić na straże, to by było coś. – powiedział Bieniek.
Przedstawiciele lokalnych władz opowiadają się za rozwiązaniami systemowymi w tym zakresie. Tak, aby koszty za udział w akcjach ratowniczych o charakterze klęski żywiołowej były zwracane wszystkim podmiotom biorącym udział w działaniach, a nie jedynie tym włączonym do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
– Uważam, że w sytuacji kiedy jest alarm powodziowy i stan wyższej konieczności to jednostki OSP spoza Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego powinny być ujęte do ewentualnych zwrotów kosztów. Tak samo pracowali jedni, jak i drudzy. Dla jednych możemy się starać o refundację kosztów, pozostałym ona nie przysługuje. Nie dyskutuję o sytuacjach normalnych typu pożary, itp. Wnioskowałbym, aby byli ujęci do zwrotu kosztów wszyscy, którzy w tym czasie pracowali. – powiedział Marek Rączka, wójt gminy Żyraków w powiecie dębickim.
Poseł Krystyna Skowrońska przyjęła wszystkie wnioski do realizacji tuż po niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których kandyduje z podkarpackiej listy Platformy Obywatelskiej, jednocześnie deklarując kolejne spotkanie tym razem już w gronie rządowych ekspertów. Na początek chce zaprosić do naszego regionu dwóch wiceministrów: infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza oraz finansów Janusza Cichonia.
POSŁUCHAJ:
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl