Nie będzie dyspozytorni Pogotowia Ratunkowego w Jaśle
Zgodnie z wojewódzkim planem działania systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne na terenie Podkarpacia będzie funkcjonować pięć zintegrowanych stanowisk dyspozytora medycznego. Telefony od mieszkańców powiatu jasielskiego pod numer alarmowy 999 będą przekierowywane do dyspozytorni w Krośnie. Według przygotowanych analiz budowa nowoczesnego systemu, który funkcjonuje już chociażby w sąsiednim województwie małopolskim, ma wpłynąć na lepsze zabezpieczenie życia i zdrowia potencjalnych pacjentów.
Wojewódzki Plan Działania Systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne dla województwa podkarpackiego zakłada powstanie pięciu zintegrowanych dyspozytorni medycznych w: Rzeszowie, Sanoku, Mielcu, Przemyślu oraz Krośnie. Do tej ostatniej przypisanych zostało pięć powiatów: jasielski, dębicki, krośnieński, strzyżowski i ropczycko-sędziszowski. To oznacza, że do Krosna będą przekierowywane telefony pod numer alarmowy 999.
– Dla mieszkańców nie będzie żadnej różnicy. Karetki, które pracują w tzw. obszarze operacyjnym, czyli powiecie jasielskim, one nadal w nim będą. Natomiast dysponowanie ich będzie zintegrowane. – podkreśla lek. med. Michał Burbelka, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Zintegrowane i przede wszystkim nowoczesne, bo oparte na najnowszych zdobyczach techniki.
– Będzie to wyglądało w ten sposób, że pacjent dzwoni na numer 999, dyspozytorka z Krosna będzie wysyłała drogą elektroniczną tzw. „formatkę” na tablet, który będzie w karetce Pogotowia. Tam będą wszystkie dane pacjenta i dane dotyczące lokalizacji miejsca zdarzenia poprzez GPS. Jeżeli będą wątpliwości lub jakimś cudem brak łączności GPS-u to są jeszcze: radiotelefon i telefon komórkowy. Także niebezpieczeństwo, że karetka mogłaby nie dojechać do pacjenta, raczej nie powinno zaistnieć. Tu są główne obawy o to, że dyspozytorka z Krosna w domyśle nie zna terenu i jak może wysłać karetkę na przykład do Sowiny do przysiółka „Rzym”. Ale zespoły, które jeżdżą tu na bieżąco i znają teren „jak własną kieszeń” zostaną. Pracownicy nie znikną. – mówi.
Na dzień dzisiejszy zgłoszenia na alarmowe „trzy dziewiątki” przyjmowane są na stanowisku dyspozytora medycznego w siedzibie Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle. Stamtąd zespoły ratownictwa medycznego, które w naszym powiecie stacjonują w trzech miejscach (przy szpitalu, Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej PSP oraz Nowym Żmigrodzie) drogą radiową powiadamiane są o wyjeździe do nagłego zachorowania czy wypadku komunikacyjnego, a dane o miejscu i rodzaju interwencji trafiają drogą elektroniczną na specjalny terminal zainstalowany w karetce, obsługiwany przez kierownika wyjazdowego zespołu ratownictwa medycznego.
– A jeżeli zintegrowany system powiadamiania ratunkowego ma wznieść na wyższy poziom techniczny to, co jest teraz, to dlaczego nie. – przyznaje dyrektor.
Zmiany mają objąć także europejski numer alarmowy 112. Odbierać go będą operatorzy Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Rzeszowie. Ma to ułatwić kontakt przede wszystkim cudzoziemcom, którzy nie znają naszych standardowych numerów alarmowych. A także skrócić czas na zadysponowanie odpowiednich jednostek w razie nagłego zagrożenia zdrowia i życia pacjentów.
– Prosty przykład: mamy przejście graniczne w Ożennej. Jadą turyści i ulegają jakiemuś zagrożeniu zdrowotnemu. Dla turystów rozpowszechniony jest numer 112. Oni „trzech dziewiątek” raczej nie znają. Jedzie przykładowo ktoś, kto mówi tylko w języku włoskim. Dzwoni i odzywa się dyspozytor Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Rzeszowie. W Jaśle obawiam się, że mogłyby być problemy. Dyspozytor w Rzeszowie też może nie znać języka włoskiego. Ale on ma taki rodzaj łączności, że błyskawicznie przełącza się na dyspozytora, który przykładowo może być w Szczecinie, który zna język włoski. Oni tak perfekcyjnie to mają dograne w miastach wojewódzkich, że jeżeli jest problem językowy to jest bezpośrednia łączność z kimś kto dany język zna. W Rzeszowie, powiedzmy, będą mieli język angielski i niemiecki, a kto inny zatrudni dyspozytora, który włada innym językiem. Musimy dojrzeć do tego, że takie zmiany muszą nastąpić. To wcale nie oznacza, że będzie gorzej. – tłumaczy menedżer szpitala.
Michał Burbelka powołuje się na wzór amerykański. – Są takie miasta w Stanach Zjednoczonych, że jedna dyspozytornia obsługuje rejon, w którym jest dwa miliony mieszkańców. Więc nie zmieni się na gorsze tylko do pewnych zmian musimy się przyzwyczaić.
Na początku też miałem opory. Tyle lat jest dyspozytornia w Jaśle. Wszystko dobrze funkcjonuje. Jeśli dobrze funkcjonuje to po co to zmieniać mimo że często dochodzi do sytuacji konfliktowych. Po to zmieniać, że świat idzie z postępem i trudno temu postępowi stawać w poprzek. Rząd zainwestował ogromne pieniądze w położenie łączy światłowodowych. Wraz z położeniem tych światłowodów pewne tematy się rozwinęły i musimy się do nich dostosować. Dobrym sygnałem jest to, że dojdzie do integracji pomiędzy pięcioma powiatami i w sytuacjach zagrożenia życia na pewno spełni to swoje zadanie. A przy okazji, jeżeli mamy być przez to wyposażeni w dobre oprogramowanie i łączność to dlaczego się temu sprzeciwiać? Michał Burbelka
Bez szkody dla potencjalnych pacjentów
Jak zapewnia dyrektor szpitala rewolucja dotknie tylko i wyłącznie pracowników. W pierwszej kolejności dyspozytorki medyczne. W Jaśle pracuje ich sześć, a – jak się oficjalnie dowiedzieliśmy – nie wszystkie mogą liczyć na angaż w nowym miejscu pracy.
– Niebezpieczeństwem dla szpitala, a nie bezpośrednio dla pacjentów jest to, że nie wszystkie panie dyspozytorki mogą znaleźć pracę w Krośnie. Staramy się, aby wszystkie – zresztą bardzo doświadczone osoby – przeszły do Krosna. Nie ukrywam, że o to najbardziej zabiegam. Pomaga mi w tym starosta Kmiecik, bo jeździł ze mną na spotkania do pani wojewody i był ze mną na spotkaniu ze starostami i dyrektorami szpitali. Pan starosta trzyma rękę na pulsie. Nie ukrywam, że mi chodzi o to, aby nie oglądać się na inne powiaty tylko żeby moje dyspozytorki pracowały w Krośnie. Może to nie jest ładnie powiedziane, ale dbam o interes szpitala. Wydaje mi się, że starosta też jest tego samego zdania. – wyznaje Burbelka.
Do pracy w nowym systemie będą musiały się także wdrożyć także zespoły wyjazdowe.
– Jeżeli zostanie to wdrożone do oczywiście będą szkolenia. Nasi ratownicy i kierowcy już pracują w programie SWD – systemie wspierania dowodzenia. Podobnie, jak straż pożarna. Oni sam program znają. Natomiast chodzi tu o sprzęt typu tablet, który nie będzie byle jaki tylko musi być odporny na wszelkiego rodzaju urazy, niezawodny pod względem oprogramowania i jego aktualizacji. Nad tym pracuje Centrum Projektów Informatycznych. Ale pamiętajmy, że jeszcze jest łączność radiowa, która u nas jest bardzo dobra i jeszcze łączność telefoniczna. Każdy zespół Pogotowia Ratunkowego jest wyposażony w służbowy telefon komórkowy, pomijam prywatne. Inne powiaty mogą mieć tego typu zagrożenia. I to już dyspozytornia w Krośnie musi zainwestować w łączność dla innych powiatów.
Jak zmiany wpłyną na kondycję ekonomiczną szpitala? – pytam dyrektora.
– Od strony ekonomicznej wiąże się to z tym, że musimy część kontraktu, który jest na Pogotowie oddać Krosnu. Jesteśmy w trakcie analizowania projektu umowy pomiędzy dyspozytornią w Krośnie, a szpitalem w Jaśle. Na razie wstępnie ustaliliśmy, że będzie to siedem procent wartości kontraktu. Dyrektor Andrzej Jurczak z Krosna będzie utrzymywał nasze dyspozytorki, będzie musiał zwiększyć obsadę informatyków i łącznościowców, bo wszystko musi funkcjonować tak, żeby nie było możliwości awarii. – podkreśla.
Ja rozumiem, że można to odbierać przez pryzmat zagrożeń, ale według mnie jest to krok do przodu, a nie do tyłu.
Docelowo zintegrowany system powiadamiania ratunkowego ma zacząć funkcjonować od 1 stycznia 2014 roku. Natomiast jego wdrażanie w życie będzie trwało sukcesywnie.
– Jak zaznaczyła sama pani wojewoda, że warunkiem wprowadzenia zintegrowanego systemu powiadamiania ratunkowego jest sytuacja kiedy nie będzie absolutnie cienia możliwości, żeby to stanowiło jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla pacjentów. Dlatego to będzie dokonywane systematycznie. Musi być akceptacja wszystkich powiatów, które wchodzą w ten skład. To musi być bardzo ściśle dograne, żeby nie było nieporozumień. Poza tym dyspozytornia w Krośnie czeka na odpowiednie oprogramowanie z Centrum Projektów Informatycznych i odpowiednie wyposażenie, bo to są odpowiednie konsole na stanowiska dyspozytorskie. Jest to bardziej nowocześniejszy system niż ten, który obowiązuje do tej pory, ponieważ ma być oparty o powiadamianie elektroniczne, radiowe i telefoniczne. Czyli te systemy powiadamiania będą wielokrotnie zdublowane po to, żeby nie dochodziło do nieporozumień. – przyznaje Michał Burbelka.
Bo są jeszcze „czarne plamy” na mapie powiatu jasielskiego, jak Ożenna czy Huta Polańska, gdzie karetki Pogotowia Ratunkowego mają często problemy ze skomunikowaniem się z dyspozytornią.
Zintegrowanie u sąsiadów
Od kilku miesięcy zintegrowany system powiadamiania ratunkowego ma wdrożone sąsiadujące z nami województwo małopolskie.
– Województwo podkarpackie jest określane, chociaż ja mam inne wiadomości na ten temat, jako ostatnie, które nie podlega temu systemowi. Ale to jest nieunikniony proces. Przy czym to nie ma być ze szkodą dla pacjentów tylko ma to polepszyć integrowanie obszarów operacyjnych. Po to, żeby uniknąć sytuacji kiedy dyspozytorka z Jasła prosi dyspozytorkę z Dębicy o pomoc lub na odwrót. Niekiedy mamy do czynienia z zachorowaniami na pograniczu dwóch powiatów. Dyspozytor z Krosna zadecyduje, która karetka ma jechać do danego zachorowania. – wyjaśnia.
Dyrektor szpitala Michał Burbelka: – Przeniesienie dyspozytorni do Krosna nie będzie miało kompletnie żadnego wpływu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów. A tak naprawdę pacjent, który dzisiaj dzwoni na 999 to nie zastanawia się czy dyspozytornia jest na straży pożarnej w Jaśle, czy przy starym szpitalu w Krośnie. Dla niego to nie ma kompletnie znaczenia. Jedyny problem, jaki jest, to żeby doświadczeni pracownicy utrzymali stanowiska pracy i o to ze starostą Kmiecikiem walczymy jak przysłowiowe lwy. Zależy nam ogromnie na tym. A mamy hadicap w postaci bliskości z Krosnem. Jestem przekonany, że łatwiej się jest dogadać z dyrektorem Pogotowia Andrzejem Jurczakiem mi niż komuś z Ropczyc. Ale mówię to po cichu.
Docelowo dyspozytornia w Krośnie będzie obsługiwać rejon operacyjny zamieszkały przez pół miliona osób.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
razem ze zmianami w organizacji systemu niech pójdzie informacja uświadamiająca społeczeństwo do czego służy pogotowie ratunkowe, nie będzie wyjazdów do kilkudniowej biegunki , gorączki czy bóli miesiączkowych, skoro ktoś powołuje się tutaj na standardy zachodnie to niech powie jaką rolę pełni na zachodzie pogotowie a jaka jest rola lekarza rodzinnego- szczególnie tego który pełni dyżur w opiece całodobowej ambulatoryjnej.Może nadchodzące zmiany przyniosą pozytywne efekty, zobaczymy- niezależnie od tego niech nas Pan Bóg ma w swojej opiece.
Weleczni lwy Burbelka i Kmiecik chyba tkwią w utopijnych mżonkach.Przywoływanie czegoś pozytywnego w USA i próba wprowadzania podobnego modelu u nas jest po prostu nierealna.Tam obowiązuje zasada sumienności,odpowiedzialności.A w naszej rzeczywistości funkcjonują zasady różnorakich przekrętów,bylejakości,omijanie prawa.Jeśli do tego wprowadzi się m-dę okrężną i wspólnej odpowiedzialności,to tylko zyskają na tym instytucje i ludzie zarabiający na pochówkach.