Niewyobrażalna tragedia przed Świętami Wielkanocnymi. Dwoje dzieci zginęło w pożarze drewnianego budynku w Nowym Żmigrodzie
Dwoje dzieci: niespełna roczny chłopczyk i trzyletnia dziewczynka zginęło w pożarze drewnianego domu przy ulicy Młynówka w Nowym Żmigrodzie. Ich matka trafiła do szpitala, gdzie udzielana jest jej pomoc medyczna. Policjanci zapewnili już kobiecie pomoc psychologiczną, a wójt gminy deklaruje: mamy dla niej lokal zastępczy.
W niewielkim domku znajdującym się przy lokalnej drodze prowadzącej w kierunku miejscowego stadionu piłkarskiego mieszkała 32-letnia Sylwia M., samotnie wychowująca dwójkę dzieci: około dziesięciomiesięcznego chłopczyka oraz trzyletnią dziewczynkę. Przed godziną ósmą rano w budynku zaczęło się palić, choć na chwilę obecną nie wiadomo, co mogło być źródłem ognia. Płomienie szybko objęły drewnianą konstrukcję obiektu, a dodatkowo spotęgowały je nagromadzona na poddaszu słoma.
Pierwsza na miejscu pojawiła się miejscowa jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej, później dojeżdżały kolejne zastępy: z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle oraz okolicznych jednostek OSP.
– O godzinie 7:48 do stanowiska kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle dotarło zgłoszenie, że pali się drewniany budynek mieszkalny w miejscowości Nowy Żmigród. Jako pierwsze na miejsce zdarzenia przybyła Ochotnicza Straż Pożarna z Nowego Żmigrodu. Po przybyciu tej jednostki stwierdzono na miejscu, że pożarem objęty jest cały budynek. Z informacji, jakie przekazała matka, która znajdowała się na zewnątrz wynikało, że w środku znajduje się dwoje dzieci. Kolejne zastępy, które przybywały na miejsce zdarzenia próbowały ugasić ten pożar. W chwili, gdy udało się wejść do budynku, został przeszukany. Niestety okazało się, że dwójka dzieci: trzyletnia dziewczynka i chłopczyk w wieku około jednego roku zginęli w tym pożarze. – relacjonuje bryg. Wacław Pasterczyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jaśle.
Obok strażaków w sile czterech zastępów z Jasła i trzech z OSP (Nowy Żmigród, Skalnik i Mytarka), pracowały także pozostałe służby: Pogotowie Ratunkowe, Pogotowie Energetyczne oraz Policja.
Ci ostatni, pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Jaśle, prowadzili szczegółowe oględziny miejsca zdarzenia.
– O pożarze domu w Nowym Żmigrodzie dyżurny komendy został powiadomiony przed godziną ósmą. W trakcie akcji gaśniczej strażacy wewnątrz budynku ujawnili ciała dwójki dzieci: dziesięciomiesięcznego chłopczyka i trzyletniej dziewczynki. Dzieci znajdowały się pod opieką matki. Kobieta nie doznała poważnych obrażeń, jednak z uwagi na jej stan trafiła do szpitala, gdzie obecnie jest jej udzielana pomoc medyczna i psychologiczna. Pod nadzorem prokuratora trwa ustalanie okoliczności tej tragedii i przyczyn powstania pożaru. – powiedział podkom. Łukasz Gliwa, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jaśle.
Policjanci ustalają, czy mieszkająca w budynku kobieta w momencie pożaru przebywała na zewnątrz, czy udało się jej opuścić budynek jeszcze przed przyjazdem służb ratowniczych. Zapewniono jej pomoc psychologiczną. Decyzją prokuratury zwłoki dzieci zostały zabezpieczone w celu przeprowadzenia autopsji, która dokładnie wykaże, co było przyczyną ich śmierci.
Cały czas trwa dogaszanie pożaru. Akcja może potrwać do godziny czternastej.
– Policjanci zbierają informacje o tym zdarzeniu, rozmawiają ze świadkami. Po zakończeniu akcji gaśniczej funkcjonariusze wykonają szereg czynności procesowych i wówczas będzie można więcej powiedzieć o przebiegu tego zdarzenia. – podkreśla Gliwa.
Na chwilę obecną służby ratownicze nie chcą się wypowiadać co do przyczyn zaistnienia pożaru.
– Przyczyna pożaru będzie ustalana przez Policję i prokuraturę. W tej chwili ciężko jest powiedzieć co było przyczyną tego zdarzenia. Na miejscu trwa akcja dogaszania pożaru. Na strychu znajdowało się siano i słoma, które muszą być usunięte. – mówi Wacław Pasterczyk.
W tym celu ma być powołany biegły z zakresu pożarnictwa.
Przez cały czas akcję ratowniczą śledził na miejscu wójt gminy Nowy Żmigród Krzysztof Augustyn. – Z moich informacji wynika, że ta pani wychowywała samotnie dwoje dzieci. Mieszkała w wynajętym drewnianym domu w pobliżu ośrodka zdrowia. Ten pożar, który wybuchł przed ósmą, był gwałtowny. Bardzo szybko przyjechały odpowiednie służby. Zasięg tego pożaru był taki, że nie można było wejść do środka. Z niepotwierdzonej na początku informacji wynikało, że zostało w tym budynku dwoje dzieci, a matka znajdowała się poza. Strażacy robili swoje bardzo profesjonalnie, ale okazało się po godzinie a może nawet trochę więcej, jak weszli do środka odnaleźli dwoje martwych dzieci. Bezmiar tej tragedii paraliżuje nas wszystkich, bo chyba nie ma mocnego, który przed taką tragedią czuł się na siłach, żeby normalnie funkcjonować. – powiedział nam samorządowiec.
Z jego polecenia uruchomiono już pomoc dla Sylwii M. – Dałem polecenie pracownikom, żeby przygotować lokal zastępczy. Dzięki Bogu mamy taki. Natomiast pytanie jest takie, czy ta pani będzie chciała, bo jej stan psychiczny jest taki, że nie wiadomo jak postąpi. W tej chwili jest w szpitalu, ma zapewnioną opiekę medyczną i psychologiczną. W pobliżu mieszka jej rodzina, która także przeżyła tę tragedię w sposób niezwykle dotkliwy. Więc jeśli ta pani będzie potrzebowała lokalu to otrzyma go od nas. A także pomoc finansową z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Chciałbym złożyć wyrazy współczucia rodzinie, wszystkim bliskim dotkniętym tą tragedią i podziękować straży, policjantom, służbie zdrowia, wszystkim tym, którzy próbowali robić co mogli, żeby ratować te dzieci. Niestety, nie udało się, ale chciałbym Wam złożyć serdeczne podziękowania. Krzysztof Augustyn
[AKTUALIZACJA: g. 13:40] W związku z akcją ratowniczą do jasielskiego szpitala trafiły jeszcze dwie osoby: kobieta i mężczyzna. Mężczyzna próbował wejść drzwiami głównymi, natomiast kobieta poprzez wybite okno. Ze względu na duże zadymienie i płomienie nie udało im się dostać do środka. Doznali niegroźnych obrażeń ciała. Po zaopatrzeniu medycznym opuścili szpital. Policjantom nie udało się jeszcze porozmawiać z kobietą, która ocalała w pożarze.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
te wszystkie zdjęcia są już po ugaszeniu i to co widać to jest dogaszanie, wcześniej było prawdziwe piekło, temperatura wewnątrz mogła sięgać nawet 1500 stopni Celsjusza.
Z tego co sie orjentuje matke tych dzieci wyniesli sasiedzi nieprzytomna…probowali wrocic po dzieciaczki ale juz nie dali rady wejsc sami zreszta zostali poparzeni…wiec nie ocaniajcie tej biednej kobiety…ona teraz przyzezywa niewyobrazalna tragedie a wy robicie z niej wyrodna matke
Skoro nie wiecie dokładnie jak było to nie komentujcie tego.. policja bardzo dobrze wie co było przyczyną pożaru !
Ludzie jak mozna samemu wyskoczyc a dzieci zostawic nie ma takiej opcji..sama mam córke i pierwsza mysl chocby niewiem co ratowałabym dziecko nawet jesli sama miałabym spłonąc..cos mi tu smierdzi..ojciec włoch i totalna bieda jak to mozliwe???druga sprawa to taka ze powinna dzieci wypchnąc w pierwszej kolejnosci przez okno a nie sama skakac to chore…jak słysze takie sprawy odrazu mam matke Katarzyne W przed oczami..ale nie nam oceniac…dziwne ze nie wzięła dzieciatek pod pachy tylko pozwoliła spłonąc ciarki na ciele tyle w tym temacie…
nie oceniajmy matki….nie wiadomo jak kazdy z nas zachowałby sie w takiej sytuacji…ona potrzebuje pomocy…a nie oceny.wieczny odpoczynek dzieciakom.
Według słów wójta, strażacy przez ponad godzinę nie weszli do budynku! To na czym polega działalność straży? Na gaszeniu pożaru i modlitwie, by ludzie wewnątrz budynku przeżyli? Pożar ugasili, dzieci nie przeżyły…
Boże…
do ja… nie krytykuj nie znając sytuacji…://///
ja też nie rozumiem matki , stała przed domem a obcy ludzie ratowali jej dzieci ??nigdy nie byłam w takiej sytuacji i oby tak nie było ale wydaję mi się że dzieci to ratuje się w pierwszej kolejnośći.
dlaczego ta kobieta nie wzięła ze sobą dzieci ??? ja wiem tragedia niewyobrażalna, ale co jak co dlaczego tam matka nic nie zrobiła?? mogła spokojnie te dzieci pod pachę zabrać i wtedy uciekać a nie zostawić ich tam, to co ten 10 miesięczny miał sam doraczkować na pole chora sytuacja ??
cos niewyobrazalnego – straszna tragedia