Małgorzata Salacha. Rozsądna propozycja wyborcza PSL-u
Zrównoważony rozwój naszego województwa, ochrona przeciwpowodziowa, urząd bliżej petenta to najważniejsze sprawy, którymi w najbliższej kadencji Sejmu chciałaby się zająć Małgorzata Salacha. Burmistrz Miasta i Gminy Kołaczyce startuje w tegorocznych wyborach parlamentarnych z list Komitetu Wyborczego Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Małgorzata Salacha ubiega się o mandat poselski z ostatniego miejsca na liście „ludowców”. Ma za sobą bogaty bagaż doświadczeń życiowych i politycznych, nie tylko jako wieloletnia gospodarz gminy, ale także dyrektor szkoły podstawowej i gimnazjum oraz prezes Lokalnej Grupy Działania „Nowa Galicja”. Za swój największy sukces w roli samorządowca przyjmuje przywrócenie praw miejskich Kołaczycom. Za porażkę – konieczność dokonania cięć w oświacie i likwidację placówek edukacyjnych na terenie gminy.
Do tej pory była kojarzona z Prawem i Sprawiedliwością. To właśnie ta partia udzieliła jej swojego poparcia w ubiegłorocznych wyborach samorządowych.
– W obecnej chwili zdecydowałam się, że wystartuję z list Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie ukrywam, że od zawsze byłam sympatykiem tej partii, z czego nie musiałam się nigdy swoim wyborcom tłumaczyć, bo są to moje osobiste sprawy. Natomiast uznałam, że zmieniłam swoje sympatie. Stwierdziłam, że w obecnej chwili Prawo i Sprawiedliwość nie spełnia moich osobistych oczekiwań. My w życiu zmieniamy zdanie, wierni mamy być tylko temu co przyrzekniemy przed Bogiem. Myślę, że ta zmiana zdania jest dobra. Uważam, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest partią z tradycjami, niekonfliktową, potrafi z każdym współpracować, nie ma tam dużych afer. Przede wszystkim nie będę się musiała wstydzić jak ktoś zagadywał, że lider tej partii tak czy tak się zachował. Bardzo mnie drażni, gdy liderzy dużych partii na forum międzynarodowym wyciągają nasze narodowe „brudy”. Jest to nieeleganckie. To tak, jak bym przyszła na wesele i urządziła jakąś drakę. Lubię spokój, a ta partia jest partią, która na dzień dzisiejszy spełnia moje oczekiwania. – tłumaczy.
Dodaje, że nie miała oferty kandydowania do parlamentu z list komitetu wyborczego PiS. – W PiS-ie widzę też dużo dobrych spraw dla naszego kraju. Byłabym osobą niewdzięczną, ponieważ to ugrupowanie w tamtej kadencji bardzo dużo pomogło mojej gminie. Natomiast niektóre oficjalne stanowiska nie odpowiadają moim poglądom. Będąc sympatykiem partii muszę takie poglądy popierać. Partia Prawo i Sprawiedliwość nie proponowała mi, zresztą jeśli miałabym propozycję to bym tego zaproszenia nie przyjęła.
Marszałek Województwa Podkarpackiego dr Mirosław Karapyta nie widzi w tym nic złego. – Mam wielu kolegów, którzy są w PiS-ie i to są normalni ludzie. Jeżeli chodzi o szyldy polityczne to jest drugorzędna sprawa. Ludzie są wszędzie. Człowiek normalny, który nie jest zaangażowany w politykę, postrzega właśnie tak normalnych polityków. Może my już mamy dosyć tej ekstrawagancji w polityce i polityki niskiego poziomu. Bo to, co się dzieje w tej chwili na górze, dowodzi tego, że ludzie co raz bardziej się odsuwają. Ja tylko się obawiam, żeby młodzież się nie odwróciła całkowicie od tego, że polityk to jest zła klasa. Ja się czuję osobiście jako homo politicus – człowiek, który uprawia politykę. Chcę to robić normalnie w ramach tej partii, z którą się utożsamiam.
Pani burmistrz na pytanie, czy głos na nią nie będzie głosem straconym, odpowiada: – Ponieważ chciałabym najlepiej działać dla swojego środowiska. Startując do parlamentu oddaję wyborcy swoje doświadczenie, swój czas, czasami swoje zdrowie. Często robię to też kosztem swojej rodziny. Nie ukrywam, że muszę to robić i będę mieć z tego profity finansowe, ale w życiu jest coś za coś. Chciałabym po prostu robić coś dobrego dla swojego terenu. Na podstawie swojego doświadczenia widzę, co jest dobre, co jest złe i chciałabym to zmienić.
Jak sama podkreśla jako poseł chciałaby służyć ludziom oraz skłaniać się nad ich drobnymi problemami. W tegorocznych wyborach parlamentarnych towarzyszą jej słowa Wincentego Witosa „… a Polska winna trwać wiecznie”.
– Oddaję głos mieszkańcom. Jeśli oni uznają, że powinnam być posłem i powinnam reprezentować ten teren to zagłosują. Bardzo często używam takiego powiedzenia łacińskiego „vox populi vox dei” – „głos ludu głosem Boga”. Czasami nie mamy aż takiego wpływu, jak nam się wszystkim wydaje. – podkreśliła.
Co może poseł? – Dużo. Przede wszystkim może wpływać na zmianę prawa, natomiast burmistrz jest generalnie jego wykonawcą. W tej chwili rola samorządu się tak zmniejszyła, że prawo miejscowe jest prawie śladowe. Musimy być tylko osobami, które wykonują rozporządzenia, wprowadzają je w życie. Nie mamy aż takiego wpływu na kreowanie rzeczywistości. Natomiast poseł przygotowuje tą rzeczywistość dla samorządów. – powiedziała Małgorzata Salacha.
Pani burmistrz w roli parlamentarzysty najchętniej widziałaby się w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
– Nigdy nie wybiegam myślami. Jeśli uda mi się zostać posłem i wyborcy mi zaufają, wtedy dokonam rewizji swoich umiejętności, wiedzy, możliwości. Powinniśmy mieć w komisjach ludzi, którzy się na tym znają, a nie tylko siedzą i podnoszą rękę. – podkreśla Małgorzata Salacha.
Na zakończenie piątkowej konwencji wyborczej powiedziała: – Proszę Państwa o głosy. Jeżeli uważacie, że moja skromna osoba będzie mogła prezentować Wasze marzenia, Wasze dążenia do normalności, dajcie mi szansę, abym mogła wpływać na przyszłą rzeczywistość naszego kraju, naszej gminy, naszego powiatu, Waszych spraw.
POPIERAJĄ KANDYDATURĘ MAŁGORZATY SALACHY:
Dr Mirosław Karapyta, Marszałek Województwa Podkarpackiego:
– PSL jest bliżej ludzi, bliżej ludzkich spraw. To nie jest tylko puste hasło. Jeżeli popatrzymy na rolę PSL-u w samorządach to myślę, że właśnie ludzie z PSL-u rozwiązują te sprawy. Przykładem dobitnym jest pani burmistrz. Ona dążyła z uporem do tego, żeby Kołaczyce stały się miastem będąc wójtem. Ona zna doskonale to, co jest elementarnym podłożem samorządu czyli oświata, służba zdrowia, to co jest związane z melioracją i z innymi normalnymi sprawami, z jakimi ludzie się spotykają.
Franciszek Miśkowicz, wicestarosta jasielski:
– Podejście Małgorzaty do tego, co może na nią czekać w przyszłej pracy, jest realne i rzetelne. Życzę powodzenia w tej kampanii wyborczej. Walka jest trudna, idziemy drużyną, walczymy o przekonanie jak największej ilości osób, które patrzą na to, co się dzieje w naszym kraju pod kątem pozytywnych zmian. Dziękuję Gosiu za to, że przyjęłaś naszą propozycję, chociaż niektórzy nam zarzucali, że Małgorzata do PSL-u nie pasuje. Nie prawda.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
Staś i Małgosia
PSL ???? PARTIA ktora by być u żłobu WEJDZIE W KOALICJĘ nawet z diabłem ???NIGDY WIĘCEJ !!!!Dosyć chłopy do roli a papier toaletowy do d……
Ludzie, ludziska! Tu nie ludzie się liczą tylko partie tzw.polityczne. Z każdej listy to ta osoba która jest na 1 miejscu. W końcu na górze będą znów te same gęby.
Do Senatu tylko Joanna Frydrych!Postawmy na młodość , urodę,kompetencje i doświadczenie! A nie branie kasy za nic!
Ktoś mi opowiadał taką bajkę:
Pewna Pani pełniła ważną funkcję publiczną i mocno sympatyzowała z prawicową partią w której było wiele tzw. ważnych koleżanek i kolegów. Dobrze im się razem żyło. Nagle z woli Boga i Ludu ta partia straciła poparcie i po wyborach inaczej poukładało się w starostwie niż było planowane.
Niestety zbliżał się konkurs na kierownicze stanowisko dla męża tej naszej Pani. Nowi znajomi ze starostwa powołali komisje konkursowa i powiedzieli, albo jesteś z nami, albo twój kochany małżonek niestety przegra konkurs i straci stanowisko.
Cóż ciężki to wybór był dla naszej Pani. Musiała przecież zdradzić partię i swoich tak bliskich znajomych, poza którymi tak niedawno świata nie widziała. Albo zdradzić musiała swojego kochanego męża i stracić niemałą kasiorkę, którą mąż co miesiąc inkasuje.
Ale nasza znajoma Pani słusznie zresztą uważa, że rodzina jest najważniejsza i postanowiła jednak zdradzić swoich ukochanych przyjaciół.
Konkurs się odbył, małżonek wygrał, szczęśliwie dyrektoruje i jest ogólnie OK.
Czy aby na pewno???
Tyle słowa bajki. Ja tam w bajki wierzę, więc myślę, że tak było naprawdę.
Tak czy siak jedno jest pewne. Jeżeli wchodzisz do tzw. polityki to wcześniej czy później wychodzisz z niej upaprany szambem i śmierdzący na kilometr tym zapachem.
Treść powyższej bajki jest tego najlepszym przykładem.
Jeżeli ktoś by kojarzył bohaterkę mojej bajki z bohaterką artykułu to zapewniam, że to zwykły przypadek.który nazywa się Żygłowicz .
Nie tak dawno stała koło Rzońcy, wierna kobieta, ma charakter, gratuluję Pani kameleon
Lubie Małgosie i wiem, że do wyborów pójdziemy całą rodziną. Wcześniej nie miałem okazji zagłosować na kogoś innego jak tylko Pan Zając. Dzis ja i moja rodzina pójdziemy i zagłosujemy na człowieka z PSLu .
szopka ! a co ty umiesz robic ? bo jakos cie tam widze jako babke klozetowa jedynie :) i to jest odpowiednia posada dla ciebie!
(…) zero szans
Pani burmistrz tylko trzeba jeszcze nieszkancom gminy Kolaczyce powiedziec , ze jesli Pani przypadkowo zostanie poslanka, to mieszkancy za pare miesiecy beda dzieki Pani zmuszeni do ponownegych wyborow na nowego burmistrza. A do czasu wyboru nowego burmistrza ta funkcje jako p.o. bedzie pelnila osoba wskazana przez premiera . Nie licze juz kosztow finansowych wyborow oraz odpraw dla Pani zastepcy oraz wspolpracownikow , ktorych zwolni nowy burmistrz.. Jak sie ma ambicje parlamentarne to sie rok wczeniej nie kandyduje na stanowisko burmistrza ktore jest kadencyjne.