Informacje

Bogdan Rzońca: „poza polityką interesuje mnie historia”

Rozmowa z Bogdanem Józefem Rzońcą, kandydatem Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, lista nr 1, pozycja 8.

Bogdan Józef Rzońca, kandydat KW Prawo i Sprawiedliwość do Sejmu RP
Fot. © terazJaslo.pl / DAMIAN PALAR

Red. Za Panem pracowity czas, intensywna kampania dobiega końca. Ponieważ dla wyborców jest Pan przede wszystkim działaczem społecznym, byłym wojewodą, marszałkiem województwa, radnym, chciałbym na początek zadać Panu trochę prywatnych pytań, żeby była szansa poznać Pana z innej strony.

Pierwsze pytanie, czym – poza polityką – się Pan interesuje?

BOGDAN RZOŃCA: Przede wszystkim historią – z nią związane jest moje wykształcenie.

Zwłaszcza tą najnowszą, XX wiekiem. Fascynują mnie losy dziejowe Polski w tym okresie, wciąż niewyjaśniony do końca PRL i to, co działo się w kraju tuż przed 1989 rokiem. Poza tym często zaglądam do literatury z zakresu zarządzania i rozwoju regionalnego oraz zagadnień społecznych. W swojej działalności dużo przebywam wśród różnych ludzi, przyglądam się ich zachowaniu, autokreacji i często zastanawiam się, jacy są tak naprawdę, którzy z nich udają, a którzy są szczerzy w swoim zachowaniu.

Red. A wypoczynek?

B.Rz.: Jak tylko mam czas, zabieram rodzinę w góry, w nasze Bieszczady. Mam tam wielu przyjaciół… Za każdym razem odwiedzam Chatkę Puchatka na Połoninie. Ponieważ moja praca rzadko daje mi odpocząć, czas spędzony w bieszczadzkiej ciszy jest dla mnie prawdziwym wytchnieniem.

Red. Wspomniał Pan o przyjaciołach, ma Pan wielu przyjaciół?

B.Rz.: Nie narzekam na ich brak. Mogę pochwalić się nawet przyjaciółmi ze studiów, z którymi wytrwałem do dnia dzisiejszego. Mimo, że mieszkamy w odległych miastach, spotykamy się często, nasze rodziny się znają, dzieci razem się wychowywały, z jednym z kolegów, z Tarnowa, co roku jeżdżę na wakacje… Wtedy wszystkie te studenckie historie, o których na co dzień się nie pamięta, odżywają.. Oj, działo się wtedy w naszym studenckim Krakowie…

Red. Jak wspomina Pan studia?

B.Rz.: Ciekawie. To w ogóle były ciekawe czasy, bez porównania do dnia dzisiejszego. Wtedy oprócz nauki żyło się tym życiem studenckim, mam wrażenie, bardziej niż dzisiaj. Było o wiele ciężej – jeśli chodzi o możliwości, zwłaszcza finansowe. Kiedy dzisiaj opowiadam młodym ludziom, że gdy nie mieliśmy czym zapłacić za akademik, sprzątaliśmy całe piętra, schody w domu studenckim, żeby dalej móc mieszkać wśród braci studenckiej, nie dowierzają..

Pierwszy wyjazd nad Bałtyk możliwy był dopiero wtedy, gdy zarobiliśmy pieniądze myjąc po nocach wagony… Ogólnie czas studencki wspominam bardzo pozytywnie. Mimo, że nie zawsze było wesoło, my, młodzi ludzie potrafiliśmy się cieszyć życiem. Nie złamała nas komuna, nie przerażały szare ulice, ani brak pieniędzy.

Red.: Pamięta Pan jakieś ciekawe historie z tego okresu?

B.Rz.: Tych historii jest cała masa, gdyby na ich podstawie napisać książkę, byłby to hit, jestem pewien. Ciężko przypomnieć sobie tak w jednej chwili.. Pamiętam, jak mojego przyjaciela z Tarnowa, razem z innym kolegą, nabraliśmy, że wygrał w totolotka. Janusz prosił nas, żeby spisać mu numery losowania, bo sam był wtedy na zajęciach. Podstępnie zapisaliśmy wcześniej te, które skreślił, i dokładnie te same podaliśmy mu jako wylosowane. To znaczy nie zupełnie te same, bo Grzesiek, chłopak z dużą wadą wzroku, pomylił się w jednej cyfrze. I tym oto sposobem przyprawiliśmy Janusza o spory ból głowy. Przez pół dnia przeżywał, że jeszcze jedno dobre skreślenie, i miałby szóstkę… Do dzisiaj pamiętam, ile było śmiechu z całej tej sytuacji…

Red.: Wróćmy do teraźniejszości… Co pozwala się Panu odstresować po ciężkim dniu?

B.Rz.: Ostatnimi czasy znalazłem sobie nowe hobby. Mianowicie, za zgodą mojej córki, która dostała od babci kawałek ziemi, postanowiłem postawić coś na kształt wiejskiej chaty. Takiej z kominem, blachą, bradrurą ( mikrofalówką), drewnianą podłogą.. Zabrałem się za to sam, dziubiąc powoli. Właściwie sam zbudowałem (pod nadzorem majstra) ze starego drewna taką altanę, nie można mówić, że to dom.. I chociaż żona i córki śmieją się z tej chałupy, że tu krzywo, tam krzywo, praca, którą ja w nią włożyłem, była dla mnie naprawdę relaksująca, pozwalała zapomnieć o problemach.

Red. A teraz parę krótkich pytań… Co Pana bawi, śmieszy?

B.Rz.: Nieśmiertelna trylogia ,,Sami swoi”, „Nie ma mocnych”, „Kochaj, albo rzuć”, i mój ulubiony film z dzieciństwa – „Podróż za jeden uśmiech”, do którego miłością i sentymentem zaraziłem obie moje córki, taki sam plan mam także w stosunku do wnuczki, która już w grudniu tego ma pojawić się na świecie.

Red. Ulubiony aktor i aktorka?

B.Rz.: Z.Cybulski, K.Janda (zwłaszcza w „Przesłuchaniu” Bugajskiego).

Red. Ulubiony zespół muzyczny?

B.Rz.: Raz, Dwa, Trzy; Stare Dobre Małżeństwo

Red.: Pana zdaniem, najlepszy polski piosenkarz i piosenkarka to?

B.Rz.: Czesław Niemen i Edyta Geppert.

Red. Najlepszy polski film?

B.Rz.: ,,Trzy kolory” Krzysztofa Kieślowskiego.

Red. Ulubiony film, serial?

B.Rz.: ,,Czas honoru”, chociaż przyznam, że widziałem tylko dwie serie.

Red. Ulubiony utwór muzyczny?

B.Rz.: ,,Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” Marka Grechuty.

Red. Motto życiowe?

B.Rz.: ,,Gorszy od błędu jest strach przed popełnieniem błędu”

Red. Brzdąka Pan podobno na gitarze?

B.Rz.: Dobrze dobrane słowa (śmiech) Tak, trochę brzdąkam. Muszę się pochwalić, że potrafię wybrzdąkać ,,Dom wschodzącego słońca” Animalsów i ,,Pamiętajcie o ogrodach” J.Kofty, a także parę innych weselnych przebojów, bo swego czasu mieliśmy z kolegami zespół i pogrywaliśmy na imprezach.

Red. Pana marzenie?

B.Rz.: Nauczyć się latać szybowcem.

Dziękuję za rozmowę.

MATERIAŁ PROMOCYJNY

Back to top button