Palikot nie przyciągnął tłumów
Janusz Palikot, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, kontrowersyjny polityk i lider Stowarzyszenia „Ruch Poparcia Palikota” spotkał się w sobotę z mieszkańcami Jasła. Spotkanie, którego celem jest stworzenie lokalnych struktur przed zbliżającymi się jesiennymi wyborami parlamentarnymi, nie przyciągnęło jednak rzeszy zwolenników.
Na spotkanie do Domu Kultury „Kolejarz” przy ulicy Kościuszki przyszła zaledwie garstka mieszkańców. Palikot mówił m.in. o zniesieniu zagmatwanych biurokratycznych procedur przy zakładaniu działalności gospodarczej, zmianie finansowania partii politycznych oraz Kościoła Katolickiego, czy zmianach barw politycznych dawnych konkurentów, a obecnie zwolenników władzy, czyli przejściu do „obozu” Platformy Obywatelskiej Joanny Kluzik-Rostkowskiej (najpierw PiS, a potem PJN) oraz Bartosza Arłukowicza (SLD).
Poniżej rozmowa reportera portalu terazJaslo.pl Daniela Barona z Januszem Palikotem:
Daniel Baron: Czy jest sens spotykania się z wyborcami w niewielkich miastach?
Janusz Palikot: – Jest dlatego, że ludzie w każdym mieście mają różne poglądy. Warto z nimi o tym rozmawiać. My chcemy w takich mniejszych ośrodkach stworzyć swoje struktury partyjne. Potrzebujemy tego po pierwsze do kontaktów z ludźmi, ale także do prowadzenia kampanii wyborczej we wrześniu i październiku. Właśnie teraz jestem na takim etapie, że po tych wielkich spotkaniach w dużych miastach jeździmy po mniejszych ośrodkach. Z radością prawie wszędzie udaje się stworzyć struktury.
W „wielkich” mediach mówi się, że nie płaci pan za publikację swojej osoby w rankingach, dlatego nie uwzględnia się Ruchu Poparcia Palikota wśród tych, którzy zdobędą parlament.
– Myśmy zrobili ogromne badanie – 150 tysięcy osób brało w nim udział. Z tego wynika, że mamy poparcie w granicach dziesięciu procent. Sondaży to ja bym się raczej wstydził, bo jak pan sobie doskonale przypomni, trudno znaleźć choć jeden, który by się zgodził. Poprzednie wybory prezydenckie: w pierwszej turze miał wygrać Komorowski, ledwo wygrał w drugiej turze. Jakbyśmy popatrzyli wstecz, na ogół te sondaże się nie zgadzają. Jest jednocześnie bardzo ciekawe zjawisko, że część ludzi się boi powiedzieć na kogo – wszystko jedno czy na mnie – będzie głosowała. I to jest wielki problem, który mamy w Polsce. Czego się ludzie boją mówić to, co myślą?
Czy stworzenie listy wyborczej będzie sprawiało trudności tu na Podkarpaciu?
– To jest najtrudniejsze. Damy radę! Mamy już zalążki tych struktur, ale to jest jeśli nie najtrudniejszy to jeden z najtrudniejszych okręgów. Wczoraj wróciłem z wałbrzyskiego, z zielonogórskiego: tam tłumy ludzi, struktury w każdej gminie. Można powiedzieć, że to zupełnie inny świat. Tutaj walczymy o każde miejsce.
Tutaj trochę wpada się „w paszczę” Prawa i Sprawiedliwości.
– Rzeczywiście, ale może też z drugiej strony ludzie mają poczucie, że to się musi zmienić, że przez tyle lat byli lojalni jakiejś grupie politycznej i życie się niewiele zmieniło. W zasadzie ludzie doskonale wiedzą jak będzie jak wygra Platforma, jak będzie jak wygra PiS i jak będzie jak wygra SLD. Jeśli się ma naprawdę coś nowego wydarzyć to musi wygrać Palikot.
Jarosław Gowin twierdzi, że przejście Palikota gdziekolwiek indziej, będzie tylko i wyłącznie odebraniem głosów Prawu i Sprawiedliwości. Można to tak określić?
– Nie dlatego, że po pierwsze jeżeli chodzi o Platformę to Platforma jest wyłącznie wyborem negatywnym ze strachu przed PiS-em. To w innej kategorii się odbywa. Ja się boję tego oczywiście, że Platforma tak podbuduje Kaczyńskiego i emocje z tym związane, że ludzie przerażeni, że znów Kaczyński wróci, zagłosują na Platformę. Na to Platforma gra. Ale mamy już chyba dosyć wybierania mniejszego zła. Trzeba wybrać małe, ale dobro.
„Gospodarka jest najważniejsza”. Idąc tym tokiem dlaczego to hasło akuratnie?
– Siedem milionów miejsc pracy brakuje w Polsce. Byłem w tym tygodniu w Londynie. Powołaliśmy tam nasze struktury, łatwiej niż na Podkarpaciu. Ale trzeba powiedzieć, że tam jest cztery miliony Polaków, ponieważ nie znaleźli pracy tutaj. I trzy miliony w kraju. To jest największy problem, jeżeli nie tworzymy w Polsce miejsc pracy, nie rozkręcimy gospodarki. Czy będziemy mieli in vitro czy nie, czy będziemy mieli lekcje religii czy nie, to niewiele się w Polsce zmieni. To jest podstawowa rzecz.
Czy jest problem z tym, żeby zaprosić władze takich mniejszych miast na spotkania, ponieważ widzimy ich brak dzisiaj?
– Generalnie Palikota władze bojkotują, bo my jesteśmy trochę przeciwko całej klasie politycznej: SLD, Platformie i PiS-owi. Oni wiedzą, że jak my wygramy, dobierzemy im się do skóry, skończy się brak kadencyjności, skończy się finansowanie z budżetu. Zacznie się prawdziwa walka o pieniądze i poparcie obywateli. Tego się boją oczywiście.
Czy ma pan znane „twarze” na Podkarpaciu, które wezmą udział w wyborach?
– To między 2 a 15 lipca.
Dziękuję za rozmowę.
Jak mozna sluchac tak niepowaznej osoby jak Palikot. Przeciez on kpi z Polski, Polakow, a dba tylko o swoja prywate, grajac blazna.
To co mówił na spotkaniu Janusz Palikot, jest jak słuchanie własnych myśli, bojąc się ich publicznego wypowiedzenia. Nie przyciągnął tłumów, jednak ważne słowa padły dla Podkarpacia. Gdzie byli włodarze? Byli na MDKu gdzie jak coś jest organizowane to zawsze pada deszcz?