Zmarł, ale uratował życie dwóm osobom
NASZ TEMAT
Po raz pierwszy w historii jasielskiego szpitala udało się pobrać narządy od zmarłego dawcy. To milowy krok w transplantologii – podkreślają medycy. Na Podkarpaciu, które do tej pory było białą plamą w tej dziedzinie, mieszkańcy powoli przekonują się co do słuszności przeprowadzania zabiegów, które po śmierci swoich bliskich mogą uratować życie i zdrowie drugiemu człowiekowi.
W cieniu tragedii, jaką przeżyła rodzina jednego z pacjentów (na prośbę medyków nie podajemy dokładnej daty operacji, jak też danych osobowych zmarłej osoby – w Polsce obowiązuje zasada, że ma być anonimowe dawstwo), cząstkę nadziei na lepsze życie dostali 47-letnia kobieta oraz 60-letni mężczyzna. To oni tuż przed świętami wielkanocnymi, spośród setek oczekujących w naszym kraju na przeszczep, otrzymali od zmarłego dawcy nerki.
– Uratowaliśmy życie dwóm osobom. – cieszy się Ewa Zawilińska, szpitalny koordynator do spraw transplantacji.
Dla medyków to ważny moment. Przełamał się bowiem pewien impas w dziedzinie transplantologii. – Jest to ważne dla tych osób, które oczekiwały, a dla nas, że przełamały się obawy, lęki przed tym, co się z tym wiąże. – mówi.
Posłuchaj wypowiedzi:
Zabieg poprzedziły godziny rozmów i przekonanie rodziny, która w tak smutnej chwili potrafiła podjąć słuszną decyzję i dać szansę powrotu do normalności osobom, którym kiedyś zdrowie odmówiło posłuszeństwa.
Z taką sytuacją Ewa Zawilińska miała do czynienia po raz pierwszy. Do tej pory z teoretycznymi zasadami jak rozmawiać z rodziną zmarłego o przeszczepie narządów, miała do czynienia jedynie na ćwiczeniach.
– To był pierwszy raz i to od razu z takim sukcesem w sensie takim, że udało mi się przekazać informacje w tak wiarygodny sposób, że ta przemyślana decyzja po kilku godzinach zakończyła się na korzyść tych osób, które oczekiwały. – powiedziała.
Na pobranie narządów i ich transport do specjalistycznej kliniki zajmującej się przeszczepami medycy mieli zaledwie kilka godzin, ponieważ narządy po dłuższym czasie niedotlenienia obumierają.
– Przyjeżdża zespół, który ma wszystko ze sobą, łącznie z mundurkami na blok operacyjny. Grupa naprawdę profesjonalistów. – podkreśla Ewa Zawilińska. – Jest prowadzona normalna operacja, z wielkim szacunkiem do tego zmarłego. Oni mają specjalne termotorby, przyjeżdżają karetką na sygnale, zabierają i w maksymalny sposób muszą dostać się do szpitala, w którym odbędzie się przeszczep. Potem inny zespół, który tam oczekuje z pacjentem, który został wytypowany, że może być biorcą tego narządu, odbiera narząd i przeszczepuje. W przypadku nerek to dłuższy okres czasu. Wiemy, że przeszczepiono je zaraz następnego dnia.
Koordynatorka zauważa, że sukces przeprowadzonego zabiegu nie byłby możliwy, gdyby nie zaangażowanie personelu medycznego jasielskiej placówki. – Byli zaangażowani w to anestezjolodzy, pielęgniarki z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii i dwa zespoły, które dokonały pobrania. Byłam dumna z właściwej postawy, że potrafiliśmy się zmobilizować, bo jest to wyłączenie sali operacyjnej na kilka godzin. Mamy za sobą początek. Nie życzę sobie, żeby były takie sytuacje, że będzie stwierdzanie śmierci mózgu, ale jeżeli już dojdzie do tego, a niestety ze statystyk wynika, że średnio w szpitalu około dwóch, trzech pacjentów może się znaleźć, żeby podejmować te trudne rozmowy, żeby doszło do pobrania. – mówi Zawilińska.
Przeszczep: liczą się godziny
Na Podkarpaciu nie ma kliniki, która zajmuje się przeszczepami. Pobrane narządy, jak wcześniej podkreśliła pani koordynator, transportowane są do ośrodków poza teren naszego województwa. Najbliżej naszego regionu zabiegi wykonywane są w Krakowie (województwo małopolskie).
– Ale tak jest w całym świecie, że w niektórych szpitalach tylko się pobiera, w niektórych się przeszczepia i pobiera. Dobrze będzie, jeżeli będzie ta świadomość społeczeństwa na temat tej metody leczenia, bo to jest jedyna szansa na to, że mogą przeżyć, jeżeli znajdzie się narząd. – powiedziała.
Małgorzata Chomycz, wojewoda podkarpacki: – W województwie podkarpackim jest realizowany rządowy program budowy lotnisk przy szpitalach. Takie lotnisko z medicopterem, który dostaliśmy w tamtym roku, funkcjonuje w Sanoku. Jest lotnisko również w Rzeszowie. Więc jeżeli chodzi o transport czy to narządów, czy osoby, która potrzebuje nagłego przeszczepu, do takiego ośrodka transplantologicznego nie stanowi żadnego problemu. Mamy sieć SOR-ów i Izb Przyjęć dobrze rozwiniętych i dobrze przygotowanych i wydaje mi się, że zabezpieczają one potrzeby jeżeli chodzi o tą krótką terminowość dotarcia narządu, który miałby być przeszczepiony.
Posłuchaj wypowiedzi:
Podkarpacie: transplantologia ruszyła do przodu
Jak zauważają specjaliści, w województwie podkarpackim od 2008 roku w dziedzinie transplantologii postawiono milowy krok. W regionie, który do tej pory był na jednym z ostatnich miejsc w kraju, systematycznie rośnie liczba pobieranych narządów od zmarłych dawców.
– Zaczęliśmy od powołania konsultanta do spraw transplantologii. – mówi Małgorzata Chomycz. – Dzięki konsultantowi udało nam się przeszkolić i stworzyć sieć tzw. koordynatorów w województwie podkarpackim, którzy działając na terenie swoich szpitali mogą zachęcać do transplantologii. Powiat jasielski ma to szczęście, że ma koordynatora w osobie pani Ewy Zawilińskiej. Jest to osoba bardzo aktywna, bardzo kreatywna.
W 2009 roku na Podkarpaciu było pięć pobrań, rok wcześniej cztery. Podczas, gdy w województwie zachodniopomorskim (krajowym liderze w tej dziedzinie) w 2010 roku było ich aż sześćdziesiąt cztery. W naszym regionie na nową nerkę, wątrobę czy serce czeka w kolejce ponad stu pacjentów.
– Do niedawna dostawaliśmy z innych województw, a u nas nie było pobrań. Teraz to troszkę drgnęło. – mówi Ewa Zawilińska. – Jest to trudna decyzja, ale nikt nie podejmuje tej decyzji, jeżeli ma się jakąkolwiek nitkę nadziei dla osoby, którą się ratowało. Jeżeli jest już wysunięte podejrzenie śmierci mózgu, potwierdzone komisyjnie, więc jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem śmierci pacjenta, to jedyne co szukamy w tej bezsensownej śmierci jakiejś szansy dla kogoś kto oczekuje na narząd.
Zmianę nastawienia mieszkańców Podkarpacia do transplantologii ma poprawić szereg konferencji z udziałem środowisk lekarskich. Jedną z nich, w porozumieniu z wojewodą podkarpackim oraz starostą jasielskim, planuje zorganizować w najbliższym czasie jasielski szpital. Przekonywać o słuszności pobierania narządów od zmarłych ma przekonywać „sława” w tej dziedzinie: krajowy konsultant do spraw transplantologii profesor Wojciech Rowiński.
– Takimi działaniami pokazujemy, że warto promować transplantologię i że transplantologia jest metodą leczenia. Jeżeli możemy, przeżywając własną tragedię, dać komuś radość i życie, to po prostu zróbmy to. – zaznacza Małgorzata Chomycz.
Ewa Zawilińska: – Profesor Rowiński zobowiązał mi się, że przyjedzie i będzie chciał poprowadzić wykład. Jeszcze jakieś „sławy”, które są w tym zakresie po to, aby ludzi uświadamiać. Jednak jak się rozmawia z rodzinami widać, że mają wiele wątpliwości. Nie dziwie im się. Pewnie tak samo bym się zachowywała.
Ponadto władze wojewódzkie oraz samorządowe przyjęły jako jedne z pierwszych w kraju „Partnerstwo dla Transplantologii”.
Posłuchaj wypowiedzi:
Samorządowcy swoim przykładem sami stają się „twarzą” kampanii na rzecz transplantologii. Zarówno wojewoda, jak i starosta jasielski przekonali nas o tym pokazując nam specjalne oświadczenie woli.
– To dobrze, że społeczeństwo się przekonuje do tego, że narządy po śmierci mogą być jeszcze wykorzystane i mogą uratować życie oraz zdrowie innych osób. Nasza rola jest taka, aby propagować to wśród społeczności, aby przekonywać ludzi do tego, że zmarłemu ten narząd już nie jest potrzebny, a może jeszcze żyć w ciele innego człowieka, dając mu radość. – podkreślił Adam Kmiecik.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
To właśnie tajemnica życia po śmierci. Piękny gest rodziny dla dwóch innych rodzin, a i najczystszy przejaw chrześcijaństwa /Choćbyś i umarł, żyć będziesz/ i szanowania bliźniego. Rodzice zmarłego zawsze będą mieli świadomość, że cząstka ich syna żyje w innym ciele.
Chciałbym abyśmy mówili o takich rzeczach dużo. Piękny przykład.
Kilka godzin przekonywania rodziny! W ogóle nie powinno być dyskusji, szczególnie, jeśli ktoś posiada Kartę Dawcy. Wreszcie coś drgnęło, ale to kropla w morzu potrzeb.
Piękny tekst. Pięknie gratuluję odwagi rodzinie. Niech służy za przykład ten tekst i uczmy się takiej postawy. Więcej takich informacji życzę portalowi. Spieszmy z takimi informacjami.