terazJaslo.pl
BĄDŹ NA BIEŻĄCO
ZAPROSZENIE
KULTURA | ROZRYWKA | EDUKACJA

Mieszkańcy DPS w Foluszu na Międzynarodowym Festiwalu Transgranicznym

Tym razem nasi Mieszkańcy wzięli udział w niepowtarzalnym spotkaniu z ludźmi, historią, sztuką, tradycją i folklorem na ziemi ukraińskiej i mołdawskiej.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska
Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska (x6)

I dzień (piątek). Wspólnie z grupą mieszkańców z DPS w Moczarach, uczestnikami WTZ w Huzelach, grupą artystów z Kapeli Drewutnia, znaną pianistką Małgorzatą Zarębińską, poetą Mateuszem Pieniążkiem i innymi wspaniałymi ludźmi rozpoczęliśmy naszą podróż, której przewodnikiem był Marek Pantuła-twórca i koordynator Festiwalu.

Udział w Festiwalu osób niepełnosprawnych z DPS w Foluszu, DPS w Moczarach i WTZ w Lesku był możliwy dzięki zaangażowaniu dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Foluszu Rafała Gużkowskiego.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

Pierwszym przystankiem był Kamieniec Podolski na Ukrainie, gdzie uczestniczyliśmy w Mszy Św. w Kaplicy Serca Jezusowego Parafii Św. Mikołaja Biskupa, po czym udaliśmy się na spotkanie z Polonią w Domu Parafialnym Centrum Jana Pawła II. Tam wspólnie z artystami z Polski oraz Podola ,wystąpiliśmy z pieśniami przygotowanymi na Bukowińskie Spotkania. Ponadto wszyscy wysłuchali koncertu poezji, promocji publikacji ,,Królestwa Nostalgii” związanej z Bukowińskimi Spotkaniami oraz prezentacji ,,Spotkanie z Chopinem”.

II dzień (sobota). To już podróż do Mołdawii i docelowego miasta Bielce, skąd przez kolejne dni wyruszaliśmy w podróże do miejsc, gdzie z dala od cywilizacji, w warunkach życia jak za czasów Marii Konopnickiej ludzie witali nas serdecznie i pokazali mam kulturę i tradycję tamtejszej polskiej wsi.

W Bielcach w Domu Polskim spotkaliśmy się m.in. z Panią Larysą Zawadzką-założycielką i Prezesem Instytutu Trzeciego Wieku w Mołdawii, która przez kolejne dni była naszą przewodniczką po tych wspaniałych i pięknych krainach. Na początek odwiedziliśmy bazar z owocami i przysmakami mołdawskimi a potem po krótkim odpoczynku udaliśmy się z występami do Domu Polskiego gdzie Polonia przyjęła nas z wielkim entuzjazmem i gościnnością.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

Następny III dzień (niedziela) to już wyprawa /marsz/ do polskich wiosek Pietropawłówka i Grigorówka oddalonych od cywilizacji gdzie nie korzysta się ze współczesnych ,,cudów” techniki, a ludzie jak przed wiekami zajmują się rolnictwem i wypiekają w piecu chleb. Tam na podwórkach pod strzechami gospodarstw również nie zabrakło wspólnych śpiewów, muzyki i tańców z gospodarzami, którzy nie ukrywając łez szczęścia powitali nas czym chata bogata.

W Grigorówce – Msza Św. w Kościele Najświętszej Marii Panny gdzie akurat udało nam się uczestniczyć w uroczystości zawarcia związku małżeńskiego przez lokalnych nowożeńców. Wspólnie z uczestnikami Festiwalu pokusiliśmy się tutaj na krótki spontaniczny występ artystyczny przed kościołem połączony z życzeniami dla młodej pary.

Następnie już zgodnie z programem wystąpiliśmy w Domu Kultury Grigorówka, po czym lokalni mieszkańcy i gospodarze zaprosili nas na degustację potraw regionalnych: mamałyga, bryndza, chleb, owoce i warzywa, winogrono, konfitury, słonina, gdzie wszyscy wysłuchali mołdawskich pieśni, przyśpiewek ludowych oraz opowieści o zwyczajach i tradycjach we wsi.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

IV dzień (poniedziałek). Rankiem przyjazd do Stary Orhei /Monastyr Orhei /– jeden z najpiękniejszych regionów w Mołdawii wita nas upałem ( blisko 30oC), na niewielkiej przestrzeni rozmieszczone są zabytki od zamierzchłych epok po początek XX wieku. Monastyr i pustelnie wykute w skałach to charakterystyczne i szczególne elementy jakie napotykamy w górach południowej Mołdawii. Oprócz niesamowitych doznań, które zafundowała nam tamtejsza przyroda, gdzie nie mogliśmy nadziwić się widokami i przestrzenią było jeszcze jedno, spotkanie z Kristiną, dziesięcioletnią dziewczynką cierpiącą na niedowład nóg spowodowany nieudaną operacją. Ironią losu są uwłaczające godności ludzkiej warunki w jakich żyje wraz ze swoją rodziną. Jednak Kristina to uśmiechnięta, pełna radości dziewczynka, która mimo swego kalectwa codziennie pokonuje długą drogę do szkoły górskimi ścieżkami i wraca uśmiechniętą zbierając po drodze polne kwiaty.

Ubiegłoroczni uczestnicy Bukowińskich Spotkań głęboko zapamiętali subtelną, skromną dziewczynkę mieszkającą z rodziną w ubogiej osadzie u podnóża Monastyru i postanowili zabrać tam tych, którzy przyjechali tu po raz pierwszy. Okazało się jednak, że nie przybyliśmy tu sami, bo tym razem Kristinę odwiedziła również Telewizja Mołdawska realizująca program o osobach niepełnosprawnych.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

Radość z naszej obecności, która malowała się na twarzach całej rodziny była nie do opisania.

Dzień V (wtorek). POWRÓT. Wyjazd bardzo wcześnie rano. Przejazd przez Czerniowce na Ukrainie, zwiedzanie z przewodnikiem dr hab. Władysławem Strutyńskim, Prezesem Polskiego Towarzystwa im. Adama Mickiewicza w Czerniowcach. Potem przejazd do Domu Dziecka w Zauczu, gdzie po raz kolejny poraża nas obraz ludzkiej niedoli, okrutnego losu dzieci ( nawet takich kilkumiesięcznych) dotkniętych skutkami wybuchu reaktora jądrowego w Czarnobylu. /ich kalectwo i deformacja nie wymagają komentarza/. Tutaj oprócz skromnych prezentów, nasze występy miały szczególny charakter, nie tylko dla tych biednych dzieci, ale również dla nas. Żegnając się z nimi nikt z naszej grupy nie potrafił opanować łez.

To smutne miejsce to ostatni etap naszej podróży, ale on pozostanie w pamięci wszystkich uczestników najdłużej.

Fot. Przemysław Sudyka i Aleksandra Marcinkowska

Całą naszą podróż określił najlepiej jak umiał mieszkaniec Domu, Pan Alfred.

Powiedział tak “ jak wyjeżdżałem to myślałem sobie cóż my biedacy z DPS możemy dać tym których odwiedzimy, lecz gdy zobaczyłem warunki w jakich żyją nasi rodacy na Ukrainie i w Mołdawii to poczułem się jak bogacz. Ci wspaniali ludzie otwarci na wszystko co polskie, mają jeszcze domy pod strzechą i żyją z tego co sami posadzą i zbiorą. Zawieźliśmy im nasze pieśni patriotyczne i te ludowe, a oni dawali na stół wszystko co mieli, ze łzami radości w oczach”.

Przemysław Sudyka
(DPS w Foluszu)

Back to top button