Walka z czasem na Gądkach. Muszą zdążyć z odbudową wału przed opadami (mapa)
Napięta sytuacja na jasielskich Gądkach. Kilkudziesięciu mężczyzn pracuje przy prowizorycznym łataniu wyrwy w wale przeciwpowodziowym, którą wykonano w celu szybszego spływu zalegających wód na osiedlu. Muszą przede wszystkim walczyć z czasem, ponieważ na najbliższe godziny prognozy nie są optymistyczne. Znowu ma padać deszcz.
W okolicach wału przy ulicy Słonecznej pracują od późnego popołudnia strażacy, strażnicy miejscy, pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej oraz skazani z Zakładu Karnego w Warzycach. W pocie czoła układają od strony rzeki Ropy prowizoryczną zaporę z worków wypełnionych piaskiem.
– Jutro będzie zabijana jeszcze ścianka szczelna, a dopiero za tą ścianką będzie odbudowywany docelowy wał, najpierw od strony zapowietrznej, a potem od strony wody. – powiedział nam Ryszard Pabian, zastępca burmistrza Jasła.
– Myślę, że gdzieś do północy te prace będą zakończone. – dodaje Adam Kmiecik, starosta jasielski.
Wyświetl większą mapę
Wcześniej udało się zabudować wyrwę w lewym wale rzeki Jasiołki, w okolicach kładki przy ulicy Szajnochy. W tej chwili trwa uzupełnianie wału z drugiej strony kładki, od ulicy Żeromskiego, który został naturalnie podmyty przez wezbrane wody. Tam przerwa ma kilkadziesiąt metrów długości.
– Jasielskie przedsiębiorstwo PRiM, wykonawca wałów, w tym momencie dokonuje zabezpieczenia tymczasowego, ponieważ prognozy nie są korzystne. Jest prawdopodobieństwo, że opady wystąpią i że te wały będą potrzebne szczelne. Stąd ten pośpiech przy bieżącym łataniu tej wyrwy. – podkreśla starosta jasielski.
Prognozy dla Jasła na najbliższe godziny nie są optymistyczne. Biuro Prognoz Meteorologicznych w Krakowie, za pośrednictwem Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, poinformowało o możliwych opadach deszczu, które mogą spowodować lokalne, gwałtowne wzrosty stanu wód powyżej stanów ostrzegawczych i alarmowych w zlewniach Wisłoki.
O godzinie 19:30 poziom wód na wodowskazach na rzekach przepływających przez nasz region utrzymywał się w strefie stanów średnich i wysokich. Na Jasiołce w Jaśle poziom rzeki wynosił 171 cm, na Wisłoce w Żółkowie 118 cm, na Ropie w Topolinach 138 cm, a na Wisłoce w Krajowicach 244 cm.
Tymczasem samorządowcy podsumowują wstępnie straty powstałe w wyniku powodzi. Dzisiaj w Jaśle z wójtami gmin spotkał się poseł Marek Rząsa (PO).
– Tematem tego spotkania była pomoc, której spodziewają się samorządowcy dla swoich gmin na odbudowę infrastruktury drogowej, kanalizacyjnej licząc, że rząd przekaże odpowiednie sumy w formie promesy. Spotkanie jest dla mnie o tyle owocne, że dowiedziałem się wiele ciekawych szczegółów, na przykład dotyczących funkcjonowania RZGW, zbiornika w Klimkówce, gdzie wedle słów samorządowców mogło dojść do pewnych zaniedbań związanych z wypuszczeniem nadmiaru wody w nieodpowiednim czasie. To będzie przedmiotem mojej interwencji poselskiej. – powiedział Marek Rząsa.
Polityk był pytany również o kwestię budowy zbiornika retencyjnego Kąty-Myscowa.
– To jest temat, który wraca jak bumerang. Chciałem zwrócić uwagę, że o tym zbiorniku mówi się od lat trzydziestu. Żadna z ekip rządzących do tej pory nie zrobiła w tej sprawie nic. Mam taką nadzieję, że ta powódź, która nawiedziła Podkarpacie, Małopolskę spowoduje, że wszyscy zaczniemy myśleć, jak leczyć przyczynę a nie jak leczyć skutki, bo leczenie skutków jest o wiele droższe i to już historia pokazała. Trzeba będzie pomyśleć nad zbiornikami retencyjnymi, nad polderami czyli miejscami, w których ewentualnie mogła by się ta woda wylewać, oczywiście kosztem pewnego terenu, ale nie zamieszkałego przez społeczeństwo. – podkreślił Rząsa.
W środę rano ma rozmawiać w tych kwestiach z ministrem środowiska.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl