Sprawa zbiornika w Klimkówce trafiła do prokuratury
Władze miasta zapowiadają walkę o zbiornik Myscowa – Kąty.
– Wszystko wskazuje na to, że nieprawidłowe gospodarowanie zbiornikiem w Klimkówce przyczyniło się do tego, że nasze miasto tak mocno ucierpiało wskutek ostatniej powodzi – zastanawiają się jaślanie. W takich okolicznościach burmistrz Jasła, Maria Kurowska, złożyła w gorlickiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Tymczasem Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, zarządzający zbiornikiem, nie czuje się winny.
Według najnowszych danych straty, jakie Jasło poniosło wskutek tegorocznej gigantycznej powodzi, oszacowano na, bagatela, ponad 400 milionów złotych. Wskutek koszmarnego kataklizmu zalana została w sumie jedna trzecia powierzchni miasta, około 13 tysięcy jaślan straciło dorobek całego życia.
Czy to był błąd?
Gdy wielka woda opadła, to mieszkańcy miasta zaczęli pytać o przyczyny katastrofy, zastanawiać się, czy musiało faktycznie dojść do tej strasznej powodzi, czy przypadkiem ktoś nie zawinił. Dramat powodzian trwa nadal. Jaślanie odbudowują i remontują domy. Próbują jakoś się podnieść po kataklizmie. Jednocześnie wciąż mają obawy i zastanawiają się, czy jeśli na przykład za dwa lata znów wielka fala zaleje miasto, to czy kolejna powódź będzie spowodowana błędem ludzkim. A istnieje podejrzenie, że do ostatniego kataklizmu przyczyniło się niewłaściwe gospodarowanie zbiornikiem w Klimkówce.
Chcemy poznać prawdę
Te wątpliwości zmotywowały burmistrz Jasła do działania. – Chcemy wiedzieć, czy wypuszczenie z tego zbiornika zbyt dużej ilości wód opadowych mogło faktycznie przyczynić się do kataklizmu, czy gdyby nie Klimkówka miasto ocalałoby. Skierowałam więc sprawę do gorlickiej prokuratury, na której terenie mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Musimy poznać prawdę – mówi nam Maria Kurowska. I podkreśla: – Będziemy walczyć o zbiornik Myscowa-Kąty. Gdyby był ten zbiornik, to fala na Wisłoce nie byłaby tak wielka, a w związku z tym nie ucierpiałyby osiedla w centrum miasta – dodaje burmistrz Kurowska.
Nie czują się winni
Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, zarządzający zbiornikiem w Klimkówce, twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi procedurami. – Nie mamy sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o sterowanie zbiornikiem. Zachowaliśmy się prawidłowo. Uważamy, że te zarzuty są bezzasadne – mówi nam z kolei Jerzy Grela, dyrektor RZGW w Krakowie.
Wioletta Zuzak
Super Nowości