Cholewiński kontra Rzońca
Wicemarszałek Bogdan Rzońca pozbawiony wszystkich zadań przez marszałka Zygmunta Cholewińskiego. Dlaczego? – W proteście kolejarzy w Zagórzu trzymał w dłoni transparent z napisem „Pracy i chleba” – skarży się Cholewiński. Ale sam przez tę decyzję może stracić legitymację PiS.
Obaj panowie są członkami PiS. Razem są w elitarnej, 30-osobowej radzie regionalnej swojej partii. Ale chemii między nimi jakoś nigdy nie było. Co więcej dochodziło do takich konfliktów, których echa przedostawały się do prasy. Tak było w 2008 roku. Wtedy doszło do spektakularnego aktu: Cholewiński odebrał Rzońcy nadzór nad Regionalnym Programem Operacyjnym. To ogromny program unijny, dzięki któremu na Podkarpacie w latach 2007-13 spłynąć ma 1,136 mld euro. Rozwój regionalny i ten program wziął pod swoje skrzydła sam marszałek Cholewiński.
Ale wicemarszałkowi Rzońcy zostały inne zadania, m.in. nadzór nad departamentem geodezji, drogi i transport oraz ośrodki ruchu drogowego. Najbardziej angażował się chyba w sprawy kolei, pilnował tego, by sprawnie szło zawiązanie spółki Przewozy Regionalne.
Wczoraj niespodziewanie marszałek Cholewiński podjął decyzję o odebraniu mu wszystkich zadań.
– Potwierdzam, taką decyzję podjąłem – przyznaje marszałek Cholewiński.
Skąd ten pomysł?
– Postanowiłem tak kierując się dobrem zarządu województwa podkarpackiego. To ja odpowiadam za jego pracę. Chcę, by ta dzisiejsza decyzja doprowadziła do jedności zarządu – tłumaczy.
– Czy marszałek Rzońca rozbijał tę jedność? – pytam.
– Tak wprost nie mogę powiedzieć. Ale np. pan Rzońca był podczas protestu kolejarzy w Zagórzu, i tam trzymał transparent z napisem „Pracy i chleba”. Nie mogę tolerować podobnych zachowań – podkreśla marszałek Cholewiński.
Przypomnijmy, że to właśnie zarząd województwa podjął decyzję pod koniec ub. roku o zawieszeniu połączeń kolejowych na trasach Jasło-Zagórz i Jasło-Łupków. Kolejowa „Solidarność” twierdzi, że to spowoduje zwolnienie około pięćdziesięciu kolejarzy. Kilka dni temu w związku z tym kolejarze protestowali w Zagórzu. Przyjechał do nich wicemarszałek Rzońca i tłumaczył, dlaczego zarząd musiał zawiesić te połączenia.
– Marszałek trzymał taki transparent, ale to był przypadek. Wcześniej miał go ksiądz, który brał udział w naszym proteście. Musiał go komuś przekazać, a akurat pan Rzońca miał wolne ręce, więc go wziął – relacjonuje Tadeusz Majchrowicz, radny PiS sejmiku i jednocześnie szef „Solidarności” Regionu Podkarpacie. To właśnie Majchrowicz poprosił Rzońcę o przyjazd do Zagórza. – Chciałem, by ktoś wytłumaczył dlaczego te połączenia zostały zawieszone. I tylko taką rolę on odegrał podczas tego wydarzenia – podkreśla Majchrowicz.
Co, po odebraniu wszystkich zadań, w urzędzie marszałkowskim będzie porabiał Bogdan Rzońca?
– Będzie nadal członkiem zarządu. Zarząd podejmuje decyzje kolegialnie, pan Rzońca będzie uczestniczył w tych pracach – tłumaczy marszałek Cholewiński.
Czyli w praktyce będzie mógł dyskutował i głosować.
Z wicemarszałkiem Rzońcą nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Tymczasem w PiS zawrzało, bo Rzońca ma tu wysokie notowania.
– Myślę, że tą decyzją Cholewiński sam się z PiS wypisał – mówi nam jeden z prominentnych polityków tej partii w regionie.
– Ja jestem zaskoczony tą informacją – komentuje europoseł PiS z Podkarpacia Tomasz Poręba. – To decyzja niezrozumiała. Pan Rzońca jest bardzo dobrym, sprawnym marszałkiem. Jako PiS musimy poznać najpierw motywy tej decyzji, by potem móc w sposób właściwy na nią zareagować – mówi ostrożnie poseł Poręba.
– Za swoje decyzje biorę odpowiedzialność i jestem gotowy ponieść wszelkie konsekwencje. Dla mnie priorytetem jest praca zarządu dla dobra województwa – mówi Cholewiński. Odebrane Rzońcy zadania będzie nadzorował teraz sam.
Wicemarszałek Rzońca nie odbierał od nas wczoraj telefonu.
Małgorzata Bujara
Gazeta Wyborcza Rzeszów