Szwejk nie tylko rozbawił
Z ogromnym zainteresowaniem publiczności spotkał się czwarty spektakl Jesiennych Spotkań z Teatrem – „Szwejk” – wystawiony w Jasielskim Domu Kultury przez Teatr Polski z Bielska-Białej. Ci, którzy oczekiwali wyłącznie setek znanych z powieści Jaroslava Haška zabawnych anegdot i nieustających fajerwerków humoru, mogli poczuć się trochę rozczarowani sentymentalnością i refleksyjnością interpretacji Roberta Talarczyka.
– Jest mi niezmiernie miło, że państwo tak licznie odpowiedzieli na kolejną, nową propozycję kulturalną Jasielskiego Domu Kultury. Myślą przewodnią I Jesiennych Spotkań z Teatrem są słowa wybitnego artysty polskiego Gustawa Huloubka, który powiedział, że sens istnienia teatru, jego żywotność, siła przetrwania i miejsce społeczne istnieć będą dopóty, dopóki ludzie tęsknić będą za światem ideału, który rodzi sztuka – mówiła Krystyna Kasprzyk, dyrektorka Jasielskiego Domu Kultury, witając publiczność wypełniającą salę po brzegi – W artystycznej podróży do teatrów Tarnowa, Lublina, Częstochowy, Warszawy, dzisiaj zatrzymujemy się na spotkanie z Teatrem Polskim z Bielska-Białej.
– Mam nadzieję, że na kolejnych edycjach spotkań od czasu do czasu będziemy się pojawiać i mam nadzieję, że państwu ten „Szwejk” przypadnie do gustu – powiedział Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego, autor adaptacji i reżyser „Szwejka”.
Jego adaptacja „Przygód dobrego wojaka Szwejka” wydobywa z dzieła Haška nie zawsze dostrzegane aspekty, pokazując w innym świetle poczciwego żołnierza i jego kompanów. Talarczyk, jednocześnie reżyser i twórca tekstów piosenek, nie skupia się na głównym bohaterze, ale przez jego pryzmat ukazuje klimat monarchii austro-węgierskiej, mitycznej krainy – o której wiele osób wciąż myśli z nostalgią – unicestwionej przez bezsensowną wojnę. W monarchii Franciszka Józefa dostrzega też pierwowzór Unii Europejskiej: tygla narodów i pomieszania kultur. Swoją wizję Talarczyk przedstawił za pomocą zrealizowanego z wielkim rozmachem, trzygodzinnego widowiska z udziałem 30 aktorów, występujących w 50 kostiumach na tle monumentalnej scenografii.
Postać Szwejka, w którą wcielił się znany kabareciarz Grzegorz Halama, nie ma jednoznacznego wydźwięku. To z jednej strony prosty, radosny, naiwny jak dziecko, zdawać by się mogło bezmyślny, ale zarazem sprytny wielbiciel piwa, kundli i kobiet oficerów, z drugiej – sentymentalny miłośnik Najjaśniejszego Pana i ojczyzny. Przy tym zarówno prezentujący uśmiech samozadowolenia, jak i nostalgię Szwejk obnaża absurdy otaczającego go świata. Na scenie mentorem i duchowym przewodnikiem Szwejka jest sam Franciszek Józef (Bernard Krawczyk), pojawiający się w kilku scenach.
– Mam wrażenie, że ta adaptacja Roberta Talarczyka powstała jakby z myślą o mnie. Moja postać bardzo się w nią wpasowuje. Niezależnie, czy jestem bardziej sobą, kabareciarzem, czy aktorem, to wszystko pasuje w odpowiednich momentach. I tak naprawdę nie muszę się za bardzo krygować. Gdy wejdę w rolę, nie myślę, tylko staram się być pełny, taki jaki jestem – powiedział nam Grzegorz Halama.
W sztuce nie zabrakło znanych z powieści, najbardziej lubianych przez czytelników wątków: perypetii z tajnym agentem w knajpie „Pod kielichem”, komisyjnego stwierdzenia idiotyzmu Szwejka, nadużywającego trunków kapelana, zamieszania spowodowanego zagubieniem akt dzielnego wojaka przez wysokich urzędników i doprowadzonego do absurdu wojskowego regulaminu. W drugim, bardziej refleksyjnym akcie, ukazane zostało okrucieństwo i bezsens wojny poprzez nasycone symboliką obrazy śmierci. Pojawił się też Czarny Anioł Austro-Węgier przeprowadzający ginących żołnierzy na przysłowiową „drugą stronę”. Posągową, zapadającą w pamięć postać zagrała Anna Guzik.
– Rola anioła Austro-Węgier została wymyślona pod moim kątem. Jestem jakby narratorką spektaklu, która patrzy troszeczkę z boku. Nie biorę udziału w akcji, tylko wypowiadam się za pomocą pieśni. To jest zupełnie inne, nowe dla mnie zadanie – mówi Anna Guzik – Było to bardzo ciekawe doświadczenie, bo musiałam zbudować postać mając niewiele materiału, tylko trzy songi. Są to piękne songi napisane przez Krzysztofa Maciejowskiego z tekstem Roberta Talarczyka. To duża przyjemność, mieć do czynienia z takim materiałem.
Przyjemnością też było obejrzenie bielskiej adaptacji „Przygód dzielnego wojaka Szwejka”, nietypowej, nieco sentymentalnej, skłaniającej do refleksji, mającej szczególny klimat.
(JDK)