Wspomnienie o śp. Mieczysławie Wieliczko (część 4)
Gdzie jest źródło takiej pracy i służby? Oczywiście w rodzinie. Wróćmy do źródła, które udało mi się niegdyś uzyskać. W odpowiedzi na moje przemówienie z okazji wręczenia prestiżowej nagrody Profesor Mieczysław Wieliczko mówił:
„Po Ojcu wziąłem rozumienie pojęcia służby, a co wziąłem z domu rodzinnego od Matki? Po śmierci Ojca Mamusia, kiedy już byliśmy wszyscy dorośli, z własnymi rodzinami, kiedy już żyliśmy własnym życiem, otrzymywaną rentę dzieliła na dwie połowy: zaznaczam, że poza najbliższą rodziną nikt o tym nie wie, i gdyby nie ta okoliczność, ta uroczystość, nigdy bym publicznie na ten temat nie powiedział. Z jednej połowy utrzymywała się żyjąc nad wyraz skromnie, zaś drugą dzieliła na części pomiędzy trzy zakłady naukowe: Kazimierz Biskupi, Pieniężno i Katolicki Uniwersytet Lubelski. Przez ponad ćwierć wieku regularnie dzieliła to i wysyłała. Z Pieniężna i Kazimierza Biskupiego przyszły pierwsze obrazki prymicyjne, błogosławieństwa prymicyjne, a potem ci młodzi ludzie zaczęli przysyłać listy gdzieś z Nowej Gwinei, Argentyny, informowali o tym, że pracują – zapewniali o modlitwie i prosili o modlitwę. I to był świat mojej Matki. Ta coraz bardziej sędziwa kobieta znalazła sobie miejsce, takie, jakie wyznaczają te trzy nazwy w Kościele i naszym krajobrazie kulturowym. Moja Matka rozumiała, jak nikt, znaczenie i modlitwy, i ofiarności, bo dzięki temu ocaliła nas w latach wojny. Może dlatego czuję czasami potrzebę napisania artykułu do ‘Roty’, by nauczyciel gdzieś w Kazachstanie czy Argentynie miał z czego prowadzić lekcję i opowiedzieć dzieciom o Polsce”.
To wszystko, co mówił i pisał, potwierdził swym życiem. W przeddzień śmierci wygłosił w Jaśle dla młodzieży polskiego pochodzenia z Odessy wykład na temat „Wkład Polaków do kultury i gospodarki Ukrainy”. Jak ważna jest tego rodzaju popularyzacja wiedzy o Polsce i Polakach, nie trzeba dowodzić. Na co dzień doświadczamy narastającego w wielu krajach antypolonizmu.
Wspomnienie o śp. Profesorze Mieczysławie Wieliczce nie byłoby pełne, gdybym nie powiedział nic o Rodzinie, którą założył. Nic nie uronił z tego, co odziedziczył. Przeciwnie, jeszcze bardziej ubogacił swoich bliskich. Mówił o Nich wtedy, w 1994 roku, na KUL-u bardzo pięknie, z miłością. „Ostatnie podziękowanie mojej Pani Małżonce, bo mieliśmy wiele Wigilii przy nie uprzątniętym biurku, przy ogromnej wyrozumiałości mojej żony. I dzieciom, że się wykształciły, że wzięły od Matki wszystko, co najlepsze w Jej sercu, gdy nieraz mówiła: ojca to wiecznie nie ma w domu. Za wszystko Wam dziękuję”.
Myśli o matce są niezwykle ważne, zwłaszcza teraz, kiedy deprecjonuje się w mediach jej rolę, a kobietę traktuje się często przedmiotowo jako obiekt użycia. Zmarły, Pedagog i Wychowawca z powołania, przypominał, kim jest kobieta, a zwłaszcza matka.
Wypowiadając te słowa do swojej rodziny, nie wiedział, że zostaną po jego nagłej śmierci przypomniane. Mówiono o tym 27 sierpnia 2009 roku, w dniu pożegnania go w kościele parafialnym p.w. św. Antoniego Padewskiego w Lublinie, z którym był mocno związany. Pisał na temat jego historii, symboliki witraży, interesował się życiem parafii. Kochał Pana Boga i wszystkich, którzy Mu służą. Nic dziwnego, że w tej świątyni zaplanowana jest tablica upamiętniająca jego osobę i jego szlachetne czyny. Zapewne Jasło, rodzinne miasto, na dowód wdzięczności i pamięci nada jednej z ulic nazwisko swego znakomitego syna….
Ksiądz prof. Edward Walewander
Wspomnienie o śp. prof. dr. hab. Mieczysławie Wieliczce (1935-2009) – część 4