To nie jest dąb Hitlera!
Władze Jasła chcą wyciąć ponadsześćdziesięcioletni dąb rosnący w centrum miasta. Powodem jest historia opowiedziana niedawno przez Kazimierza Polaka, który przypomniał, że drzewo posadzili Niemcy w czasie wojny i to w przeddzień rocznicy urodzin Hitlera. Historia tego dębu jest jednak inna…
Pierwszy w obronie dębu stanął jasielski portal internetowy terazJaslo.pl. Na jego witrynie opublikowano informację o tym, że burmistrz Jasła chce wyciąć i spalić piękne drzewo.
– Jak przechodzić koło takiej pamiątki? – cytuje portal terazJaslo.pl panią burmistrz Marię Kurowską. – Wielu mieszkańców straciło w czasie wojny swoje rodziny.
Podobną w tonie wypowiedź pani burmistrz cytuje też Dziennik:
– To drzewo upamiętnia największego zbrodniarza w historii, człowieka, na którego rozkaz Jasło zostało zniszczone w 97 procentach – mówi burmistrz Jasła Maria Kurowska. -Nie można pozwolić, by pamiątka po nim stała w centrum miasta. Los dębu jest przesądzony, zostanie ścięty. Być może urządzimy z niego wielkie ognisko.
Mimowolnym sprawcą wyroku na dąb jest Kazimierz Polak. Na spotkaniu Towarzystwa Miłośników Jasła opowiedział on, że dąb posadzono 20 kwietnia 1942 r., w przeddzień urodzin Hitlera. Miał pochodzić z austriackiego Braunau am Inn, rodzinnej miejscowości Hitlera.
To nie ten dąb!
Jest jednak jeszcze inna historia jasielskiego dębu. Autor tego tekstu usłyszał ją jako dziecko z ust dr Stanisława Kadyi’ego, wspaniałego okulisty, humanisty, przyrodnika i kolekcjonera. Czas zatarł szczegóły, tym bardziej że kilkuletni chłopiec nie przywiązywał wagi do historii, którą lekarz opowiadał jego ojcu. W pamięci pozostało jednak to, że dąb zasadzony przez hitlerowców przetrwał wojnę, mimo że Jasło zostało niemal doszczętnie zniszczone. Choć wokół były gruzy i ruiny, to młode wówczas drzewko stało nietknięte. Rosło, jak wyrzut sumienia, pamiątka strasznych dni.
Czy drzewo wyrwał sam Stanisław Kadyi, czy ktoś inny? Dziś nie sposób sobie tego przypomnieć. Jednak wkrótce po wyzwoleniu dąb zniknął. Wiosną 1945 r. pojawił się jednak ponownie.
Drzewko było samosiejką wykopaną u podnóży Liwocza. Ten fragment opowieści wielkiego jaślanina dobrze utkwił w pamięci. Być może młode drzewko posadził Stanisław Kadyi własną ręką, być może zrobił to ktoś inny. Jednak od tego momentu dąb na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i 3 Maja stał się symbolem odrodzenia Jasła i rósł wraz z miastem. Tak opowiadał Stanisław Kadyi w 1963 r.
Być może uda się znaleźć ślady tej historii wśród pamiątek po Stanisławie Kadyim, które są zgromadzone w Muzeum Regionalnym w Jaśle. Najważniejsze jest jednak to, by nie wycinać pochopnie dębu, który od ponad sześćdziesięciu lat rośnie wraz z miastem i dla mieszkańców jest symbolem siły, życia rozwoju Jasła.
Krzysztof Rokosz | Super Nowości