Dzisiaj w Pektowinie zawyły syreny alarmowe
Pracownicy jasielskiego Pektowinu nadal nie porozumieli się z zarządem spółki w sprawie podwyżek pensji zasadniczej. Dzisiaj przed południem pracownicy symbolicznie odeszli od swoich stanowisk pracy, żeby pokazać swoją determinację w walce o godziwe wynagrodzenia. Jednak w najbliższym czasie nie będą mogli liczyć na żadne dodatkowe pieniądze.
Przed bramą Pektowinu był dzisiaj spokój.
Pracownicy manifestowali swoje niezadowolenie w zakładzie.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
Od połowy maja trwają negocjacje związków zawodowych z zarządem spółki o podwyżkę pensji dla pracowników Pektowinu. Miałaby ona wynosić 300 złotych brutto z wyrównaniem od maja br. Kolejne tury rozmów nie przyniosły żadnych skutków. Dzisiaj przed południem w zakładzie zawyły syreny. Ponad dwustu pracowników odeszło symbolicznie na 45 minut od swoich miejsc pracy. W ten sposób chcieli pokazać zarządowi, jak bardzo są zdeterminowani.
– Naszym celem nie była jakaś maksymalizacja strat. Było w sumie symboliczne pokazanie wyrazu naszej determinacji. – powiedział Edmund Gondek, przewodniczący „Solidarności” w Pektowinie.
W poniedziałek związkowcy otrzymali pismo od zarządu informujące o tym, że nie ma możliwości podniesienia płacy minimalnej o 300 złotych brutto. Ewentualne rozmowy w sprawie podwyżek mogą się odbyć pod koniec bieżącego roku.
Antoni Wiśniowski, przewodniczący ZZ Pracowników Pektowin.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
– Nasze żądania nie zmieniają się. Dalej żądamy minimum trzysta złotych podwyżki z tym, że zarząd do tej pory nie przedstawił nam żadnych konkretnych propozycji i na tym poprzestajemy. – mówi Antoni Wiśniowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Pektowin.
Związkowcy zbulwersowani wypowiedzią ministra
Oliwy do ognia dodał podczas piątkowego pobytu w Jaśle Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, który jest formalnym właścicielem firmy. Na konferencji prasowej zapowiedział, że pracownicy Pektowinu nie mają co liczyć na podwyżki, przy obecnej sytuacji finansowej spółki. Firma wygenerowała w ubiegłym roku blisko 10-milionową stratę.
– Ja dzisiaj odpowiadam, nie będzie podwyżek. Bo nie może być podwyżek w sytuacji takiej, w jakiej ta firma jest. Dzisiaj trzeba wspólnie się nie tylko zastanowić, ale już działać, żeby ograniczyć koszty przez ten najtrudniejszy okres, w którym spółka się znalazła. Ja nie mówię, że to jest wina samej spółki, bo są też uwarunkowania rynkowe. – powiedział Aleksander Grad.
Przy okazji Aleksander Grad nazwał działania związkowców „sabotażem” i „celowym dążeniem do upadłości firmy”.
– Przeanalizowałem sytuację, jaka jest w Pektowinie. Powiem szczerze, że ja nie rozumiem dlaczego tam jest taki sposób zachowania się przynajmniej niektórych związków zawodowych. Firma, która wygenerowała stratę 10-milionową w tamtym roku, wiemy jaka jest sytuacja na rynku, że jest trudna. Dzisiaj to co czytam, to domaganie się podwyżek w tej firmie, czyli to jest po prostu jakiś sabotaż. – dorzucił minister Grad.
Żądamy pilnego przyjazdu ministra
Związkowcy są oburzeni wypowiedzią pana ministra i wzywają go w trybie pilnym do przyjazdu do Pektowinu. Dzisiaj wystosowali pismo do Aleksandra Grada, w którym napisali: „W związku z Pańską wypowiedzią z dnia 29 maja 2009 roku, w której zarzucił Pan zakładowym organizacjom związkowym działającym w ZPOW „Pektowin” S.A. w Jaśle „sabotaż” oraz „dążenie do upadłości firmy” oraz publicznie stwierdził Pan, iż nie dopuści Pan do podwyżek w „Pektowinie” oczekujemy w trybie pilnym Pańskiego przyjazdu do naszego zakładu. Pańskie wypowiedzi sugerują, iż to Pan a nie Zarząd Spółki jest stroną sporu zbiorowego, więc negocjacje powinny być prowadzone z Panem”.
Pod pismem podpisali się przewodniczący obu związków zawodowych działających na terenie Pektowinu: Edmund Gondek z Solidarności i Antoni Wiśniowski z ZZ Pracowników Pektowinu.
Edmund Gondek, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”.
Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar
– To jest coś niesamowitego. Minister na konferencji publicznie zabronił zarządowi spółki, którą sam powołał, negocjowania, dogadania się ze związkami zawodowymi. Czyli z punktu widzenia pana ministra, jeżeli my bylibyśmy naprawdę zdecydowani, możemy sobie strajkować dokąd chcemy. Także oczekujemy, że pan minister skoro powiedział słowo, to teraz przyjedzie do Pektowinu i będzie z nami rozmawiał. – komentuje Edmund Gondek.
Jak trzeba będzie, pojedziemy do Warszawy
Związkowcy z Pektowinu zapowiedzieli, że jeśli minister nie przyjedzie do Jasła, oni wybiorą się do Warszawy. Chcą rozmawiać nadal, bo wierzą w swoje racje.
– Od tego czasu spór zbiorowy nabrał innej wartości. W tej chwili nie toczymy sporu zbiorowego z zarządem spółki. My w tej chwili jesteśmy w sporze zbiorowym formalnie rzecz biorąc z zarządem spółki, ale tak naprawdę z ministrem skarbu państwa. Stąd zaproszenie dla pana ministra Aleksandra Grada. Skoro pan minister pozbawił zarząd kompetencji wynikających z ustawy uważamy, że pan minister powinien przyjechać do Pektowinu i negocjować z nami. – dodaje Edmund Gondek.
Zarząd milczy
Zarząd spółki milczał dzisiaj w tej sprawie. Dyrektor Franciszek Bosak nie odbierał od dziennikarzy telefonów ani nie chciał się wypowiadać w tej sprawie. Swojej sekretarce kazał powiedzieć, że jest na terenie zakładu, przy czym przez cały czas przebywał w swoim gabinecie.
Lakoniczną odpowiedź usłyszeliśmy od jednej pani z zarządu, która nie przedstawiła się nawet z imienia i nazwiska. – Stanowisko zarządu i związków zawodowych jest znane. Rozmawiać będziemy nadal. – ucięła krótko, przekazując jeden egzemplarz oświadczenia zarządu w sprawie podwyżek płac.
Jeżeli pracownikom nie uda się porozumieć ani z zarządem spółki, ani z ministerstwem skarbu Państwa, to kolejnym krokiem będzie strajk generalny. Jednak to ostateczne rozwiązanie, do którego związkowcy nie chcą jednak doprowadzić. Przed jednym z największych w Polsce przetwórców owoców i warzyw staje teraz nie lada problem do rozwiązania.
Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl
Co za dwulicowosc grada,a jakie kopalnie generują straty,a jakie tam mają pensje i podwyżki,tylko niestety w kupie siła,bo ze słabymi sie nie liczą-tak jest zawsze